kobieta sprzedającą ubranie
Na zdjęciach często nie widać mankamentów. Czy to celowy zabieg? Fot. 123rf.com
REKLAMA

Robiąc zakupy w takich serwisach, można upolować nie tylko ciekawe rzeczy, ale także trafić na oszustów. Sama kilkukrotne miałam tę nieprzyjemność. Dziś rezygnuję z transakcji zawsze, gdy ktoś chce jakieś dodatkowe dane lub wysyła linki. Zauważyłam, że ostatnio można się naciąć jeszcze w jeden sposób.

Minusem wszelkich zakupów w internecie jest to, że osoba sprzedająca (zarówno w serwisie typu Vinted, jak i w markowym sklepie) prezentuje ubranie tak, by wyglądało atrakcyjnie. Wyprasowane zakłada modelka, kreacja jest wieszana na manekinie lub wieszaku, ewentualnie ktoś układa finezyjnie zmarszczone, tworzy aranżację, do tego obowiązkowo ładny jakiś filtr. Niektóre osoby wkładają w to naprawdę sporo pracy

Nie wierzę, że nie widziała

Jakież jest rozczarowanie, gdy zachęcona takimi zdjęciami otrzymuję coś z wadą. Niedawno zamówiłam dla córki komplet sportowy: top i legginsy. Opis: "jak nowe, raz założone". Ładnie doświetlone zdjęcia wskazują, że chyba faktycznie nikt tego nie nosił, zero zmechaceń itd. Jakież moje było zdziwienie, gdy po otworzeniu paczki odkryłam, że z tyłu spodenek jest nie tylko dziura, ale i spore zaciągnięcie.

Oglądam zdjęcia i opis raz jeszcze. Informacji o uszkodzeniach brak, ale zdjęcia tyłu spodni także. Moja wina – sobie myślę. Zgłaszam problem i dostaję odpowiedź: "Dziwne, nie zauważyłam". Zgadzam się, że dziwne, bo dziurę widać bardzo wyraźnie. Niby pani przeprasza i jest chętna, by dokonać zwrotu, ale i tak jestem zła. 

Plaga niechlujów

Wkurzam się, bo ostatnio to dość często się zdarza. Niby zdjęcie ładnie przygotowane, tak instagramowo, a jest jakiś problem: dziura, plama, uszkodzony suwak, ale także zły rozmiar czy nazwa marki. Każda z tych osób przeprasza za nieuwagę i deklaruje zwrot pieniędzy, o nic się nie wykłóca.

Tylko nie mogę pojąć jednego: skoro wkładają tyle uwagi w przygotowanie oferty, to czemu nie obejrzą dokładnie rzeczy, którą chcą sprzedać i dokładnie jej nie opiszą?

Coraz bardziej mam wrażenie, że to nie są naciągacze i oszuści, tylko nastała jakaś era nieuważności i niechlujstwa. Wkurza mnie, gdy ktoś prosi mnie o 6 tysięcy zdjęć ubrania, które chcę sprzedać za 5 zł, ale coraz bardziej zaczynam to rozumieć...

Czytaj także: