Zauważyłaś, że coś, co kiedyś dla nas było totalnie oczywiste i naturalne, dziś często szokuje współczesne dzieci? Niedawno zwykła rozmowa ze znajomą i jej córką o koloniach wywołała u mnie sporą konsternację. To, co usłyszałam, zabrzmiało bardzo roszczeniowo. Ale czy to źle?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Między dziewczynkami a nami nawiązała się rozmowa na temat kolonii. Nasze 10-latki chciały wiedzieć, jak wygląda harmonogram dnia. Zaczęłyśmy ze znajomą na zmianę wymieniać: pobudka, ubieranie się, śniadanie, jakieś zajęcia, obiad, odpoczynek... Dodałam też, że gdzieś w międzyczasie na pewno będzie jeszcze robienie porządku w pokoju, bo będzie konkurs czystości.
O porządek warto dbać
Wyjaśniłam, że na koloniach jest komisja, która ocenia ład i przyznaje punkty. Trzeba dbać o własne łóżko i stolik, ale i zespołowo o ogólny porządek. Jurorzy zazwyczaj robią inspekcję, gdy nikogo nie ma i nie można też mieć pewności, o której godzinie przyjdą. Prowadzony jest ranking, a na koniec obozu przyznawany jest tytuł. Nastolatki słuchały z zaciekawieniem, po czym zadały pytanie, które mnie zszokowało.
– A jaka nagroda jest przewidziana w tym konkursie? Jeśli jakaś słaba to w sumie nie wiadomo, czy jest sens się wysilać – usłyszałam i zdębiałam. – Szczerze mówiąc, to wątpię, czy jest jakakolwiek nagroda – odparłam i zrobiło mi się bardzo przykro.
Kiedyś nikt o to nie pytał
Pamiętam, gdy sama jeździłam na kolonie i obozy. Było mnóstwo konkurencji, nie tylko ranking czystości. Konkurs piosenki, tańca, humoru, wiedzy, czytelniczy… Wiele kreatywnych pomysłów i każdy mógł znaleźć coś, w czym był naprawdę dobry.
Nagroda? Papierowy medal, a może odręcznie wykonany dyplom. Najważniejsza była jednak zabawa i wyróżnienie. Upominków, książek i zabawek nie było i nikomu to nie przeszkadzało. Nikt niczego nawet nie oczekiwał…
To pokolenie się ceni
To smutne, że dziś alfy szacują, czy w ogóle opłaca im się podjąć jakiś wysiłek. Na pierwszy rzut oka tracą ogrom dobrej zabawy i okazji do zdrowej rywalizacji. Nie doświadczają i nie potrafią też znaleźć przyjemności z brania udziału w czymś ciekawym. Liczy się tylko odpowiednia gratyfikacja.
Z drugiej strony może to, co dziś postrzegamy jako roszczeniowość, w gruncie rzeczy w przyszłości okaże się całkiem pożądaną cechą… Czas pokaże, na ile sprawdzi się to, że to pokolenie aż tak bardzo się ceni.