Wyjazd na kolonie to czas dużej samodzielności. Choć rozłąka z rodzicami powinna cieszyć, bo przecież jest mniej nakazów i zakazów, to okazuje się, że dzieci czują się bardzo zagubione. Wychowawczyni kolonijna zdradza, jak bardzo odbija się to nawet na przyziemnych czynnościach.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Moim zdaniem wyjazd na obóz to bardzo fajne i potrzebne doświadczenie. Powinien spróbować tego każdy uczeń. Z dala od rodziców dzieci zachowują się inaczej: podejmują samodzielne decyzje, ryzykują, próbują, doświadczają, a przynajmniej tak było kiedyś.
Od lat jeżdżę na kolonie jako wychowawca i dostrzegam, że dzieci coraz mniej cieszy taka wolność i swoboda. Widzę, jak bardzo czują się zagubione i bezradne, gdy nie ma obok kogoś, kto mówi, co mają robić. Niestety rodzice uczestniczą w tak wielu aspektach ich życia i decydują o tak wielu sprawach, że dzieciaki przytłacza, gdy nagle muszą się zająć same sobą. Problem stanowią nawet najprostsze czynności, choćby ubranie się.
Pokolenie załóż czapeczkę
Dzieci w wieku wczesnoszkolnym oczywiście potrafią same się ubrać i niby wiedzą, jakie elementy garderoby należy założyć, ale absolutnie nie potrafią dostosować stroju do warunków atmosferycznych.
W ciągu roku widzę na placach zabaw, jak mamy ubierają dzieci. Choć są już spore, to nikt nie pozwała im decydować o tym, czy jest im ciepło czy zimno. Przecież rodzic wie lepiej! Pokazuje palcem, co założyć w domu i potem to samo dzieje się na podwórku. Efekt? 10-latek, który jedzie sam na obóz, widzi za oknem np. letni deszcz i absolutnie nie wie, co ma zrobić.
To bardzo bezradne pokolenie
Jeśli jest ciepło, jak w dniu wyjazdu, nie ma problemu. Te zaczynają się, jednak gdy nagle zmienia się aura. Dziecko bezradnie rozkłada ręce nad walizką i nie wie, co ma założyć. Czeka na wskazówki, nie podejmuje nawet próby, boi się popełnić błąd. Podpowiadam: uchyl okno, wyjdź na balkon, zerknij na termometr, wygoogluj pogodę… na wiele się to jednak nie zdaje.
One nie wiedzą, co to znaczy, że jest chmurka na wyświetlaczu telefonu, co oznacza 12, a co 25 stopni. Nawet stojąc i marznąc na dworze, mają wątpliwości, czy lepsza będzie bluza, czy kurtka. To przerażające!
Wiele osób narzeka, że dzieciom się nie podoba na obozach, ale moim zdaniem problemem nie są kolonijne wyjazdy, a właśnie ta coraz większa bezradność u dzieci. To wszytko wina nadopiekuńczych rodziców. Zluzujcie wreszcie z tym chuchaniem i dmuchaniem na nimi, bo one nie poradzą sobie w życiu".