kolonie w górach
Wyruszając w góry, trzeba mądrze spakować plecak. fot. Karol Porwich/East News
Reklama.

"Od lat jeżdżę z dzieciakami na kolonie i niestety muszę stwierdzić, że z roku na rok jest coraz gorzej. Kiedyś jeszcze można było dzieciom wytłumaczyć pewne rzeczy, dziś – to one wiedzą wszystko najlepiej. Chcesz do nich dotrzeć? Zamiast strzępić język, poproś, by spytały sztuczną inteligencję lub poszukały na TikToku… może uda się coś wyperswadować.

Szkoła życia

Niektóre z obozów, na które jeżdżę jako wychowawca, odbywają się w Tatrach. To zawsze duże wyzwanie, bo nawet rodzice nie zawsze rozumieją, że na taki wyjazd potrzebne są odpowiednie buty i ekwipunek. Idąc na górski szlak na cały dzień, trzeba mieć dodatkowe ubrania, bo pogoda jest zmienna i nieprzewidywalna, picie i prowiant itd.

Kiedyś to było oczywiste, że w góry trzeba zapakować gorzką czekoladę, kanapki i wodę lub herbatę w termosie. Dziś ciężko przetłumaczyć, że na szlaku nie będzie sieciówek z hot-dogami czy burgerami, automatów z napojami. Co roku tłumaczę i proszę, by robili i pakowali do plecaków kanapki. Pukają się w głowę i śmieją, jakby to był jakiś przeżytek. Po kilku godzinach na szlaku okazuje się, że nikt mnie nie posłuchał. Ale nie uczą się na błędach, kolejnego dnia jest dokładnie to samo.

W plecaku mają jedynie telefon z blikiem, może jakieś chipsy, a w głowie dziwne wyobrażenie o świecie. Potem płacz, że nie mają siły, że głodni. Po co to komu?

Lubią polegać na innych

To ewidentnie pokolenie, które myśli, że wszystko kupi, a jak coś będzie nie tak, to ktoś inny ich poratuje. Zero odpowiedzialności.

Skoro dzieciaki nie rozumieją, na czym polega wyprawa w góry i nie chcą zmienić nastawienia, to po co takie wakacje? Mają świetną okazję, by nauczyć się, jak sobie radzić w ekstremalnych warunkach, jak przygotowywać się na różne ewentualności. Ale ewidentnie tego nie chcą.

Jak mają się nauczyć radzić sobie z trudnymi sytuacjami i wyzwaniami, skoro nie chcą słuchać? Potem taki delikwent pójdzie sam na Giewont i to w klapkach, bo słyszał, że ładne widoki. Plecaka nie zabierze, bo po co się przemęczać dźwiganiem niepotrzebnych rzeczy? A jak będzie kłopot? Zadzwoni i ktoś mu pomoże... Ot, taka filozofia".

Czytaj także: