To, co kłębi się w głowach współczesnych nastolatków to prawdziwy rollercoaster. Dziesiątki myśli, setki pragnień, tysiące marzeń. Do tego ta samodzielność, która czasami miesza się z lękiem i niepewnością. Nastolatki potrafią zaskoczyć, rozczarować, a ich pomysły sprawiają, że wyskakujemy z butów. Całą prawdę o współczesnej młodzieży zdradzają wychowawczynie z kolonii.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Piszą do nas wychowawczynie, które otwarcie mówią o tym, co dzieje się na koloniach. Opisują różne sytuacje, zaskakujące wydarzenia i nieprzewidziane zwroty akcji. Jedne zarzucają dzieciakom, że bałaganią, rozrabiają i nie mają szacunku do drugiego człowieka. Inne (a jest ich całkiem sporo) wychwalają współczesną młodzież pod niebiosa. I takie coś to ja rozumiem.
Ale że aż tak?
"Od kilku lat jeżdżę na kolonie z dzieciakami, ale w tym roku po raz pierwszy trafiła mi się grupa nastolatków. To nie są już maluchy, które potajemnie płaczą za rodzicami i nie potrafią poradzić sobie z pierwszą rozłąką. To świadome, mądre i ku mojemu zaskoczeniu bardzo empatyczne osoby. Piszę to z pełną odpowiedzialnością. Współczesnym nastolatkom nie jestem w stanie niczego zarzucić.
I o ile wcześniej myślałam, że są zapatrzone w siebie i dbają tylko o swoje interesy, to teraz wiem, że nie jest to prawdą. Trafiła mi się tak zgrana, serdeczna i pogodna grupa, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Nawet chłopcy, którzy potrafią być bardziej charakterni od dziewczyn, okazali się naprawdę spoko. Pomocni, przyjacielscy. Wszystkim się ze sobą dzielili, a w chwilach zwątpienia, gdy ktoś podczas wspinaczki opadał z sił, dodawali otuchy" – pisze Sylwia.
"Jeden z chłopaków zgubił swój bagaż. Nie mam pojęcia, gdzie go rzucił, ale nie udało się go znaleźć. Koledzy podzielili się z nim swoimi ubraniami, przekąskami, które naszykowali im rodzice. Nie mieli z tym żadnego problemu, a przyznaję, bałam się, jak to się wszystko skończy. Byłam pod wrażeniem" – czytamy w kolejnym liście.
"Miło się patrzy na młodzież, która nie przekracza granic, dąży do celu i robi to z taką klasą, empatią i życiową mądrością. Kolonie są pewnego rodzaju sprawdzianem. Pokazują, jak zachowują się dzieci, nad którymi nie czuwają rodzice. Zdradzają ich prawdziwy charakter, odkrywają wnętrze" – pisze Grażyna.
Czytam listy nadesłane do redakcji i czuję w środku takie ciepełko. Jestem dumna ze współczesnego pokolenia nastolatków, w które wciąż niektórzy nie wierzą. Z pokolenia, któremu niektórzy zarzucają złe intencje. Z pokolenia, które czasami obsypywane jest nieprzyjemnymi epitetami. Zastanawiam się: dlaczego? Być może mamy problem z dostrzeżeniem tego, jaka współczesna młodzież jest naprawdę i doszukujemy się samych negatywów?
A może robimy to celowo, by udowodnić, że jesteśmy lepsi od niej? Może boimy się, że nas zdominuje i przejmie w końcu władzę nad światem? Możliwe, ale chyba nie mamy ku temu żadnych podstaw. Spuśćmy z tonu i doceńmy, jakie te nastolatki są naprawdę.