Letnie wyjazdy mogą być świetną atrakcją na lato, ale często kierują się swoimi zasadami. Organizatorzy obserwują dzieci i wprowadzają zakazy, które mają sprawić, że młodzież lepiej wypocznie i spędzi czas aktywnie. "Byłam w szoku, gdy odkryłam, co tego lata jest najważniejsze dla mojego dziecka" – żali się Justyna.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jestem mama 13-latki i już nie jest to moja mała dziewczynka. Od jakiegoś czasu zaczęła mocno zwracać uwagę na swój wygląd. Już sama decyduje, jakie ubrania kupować, ciężko wygonić ją łazienki, też mocno zaczęła interesować się kosmetykami. Lubi chodzić z koleżankami do galerii i myszkować po drogeriach. Cóż, dojrzewa. Chciałaby się już mocniej malować, ale jeszcze na zbyt wiele jej nie powalam.
Wolą robić maseczki
Jak co roku latem wyjeżdża na sportowy obóz. Gdy dowiedziała się, jaki w tym roku obowiązuje zakaz, rozzłościła się i powiedziała, że nigdzie nie jedzie. Wyjazd opłacony, więc nie odpuszczę. Jednak codziennie jest płacz, że niszczę jej wakacje.
Otóż podczas spotkania organizacyjnego prowadząca ogłosiła, że w ubiegłych latach dziewczęta zbierały ze sobą całe kontenerki kosmetyków. Dziewczynki nieustannie spędzały czas na pielęgnacji skóry i robieniu makijaży. Trochę byłam w szoku, że tak małe dzieci w ogóle mogą być tym zainteresowane.
Ponieważ zjawisko było zbyt uciążliwe, to organizatorzy wprowadzili od tego roku zakaz malowania się, a także poprosili, by mocno okroić kosmetyczki dziewczynek, zostawiając tylko podstawowe i niezbędne akcesoria. Dostaliśmy nawet sugerowaną listę.
Poszło o tusz i cienie
Gdy powiedziałam w domu o ograniczeniach, córka się oburzyła i powiedziała, że nigdzie nie jedzie. Trochę byłam w szoku. Wiem, że teraz zwraca bardziej uwagę na wygląd, ale nie spodziewałam się, że jest to dla niej aż tak ważne.
Okazuje się, że mamy zupełnie odmienne zdanie co do tego, co to jest absolutne minimum. Okazuje się, że wraz z koleżankami, z którymi co roku wyjeżdża, już zaplanowała, co zabierze. Lista jest naprawdę długa. Ciężko mi się z nią rozmawiać, bo upiera się, że koleżanki mogą zabrać mnóstwo rzeczy, a ja ją ograniczam. Trochę się przeraziłam, bo nie wiedziałam, że jest to dla niej aż tak ważne.
Rodzicom to nie przeszkadza?
Postanowiłam się dowiedzieć od innych mam, jak bardzo restrykcyjnie mam podejść do zakazu i co ich córki zabierają, żeby potem nie było płaczu, że jedna ma coś, a druga nie. Ich reakcja mnie zadziwiła.
Mamy opowiedziały mi zgodnie, że dziewczynki tak się już naszykowały, to nie będą z nimi walczyć nad walizką. Jak organizator chce, to niech sam sobie radzi z dziećmi. Stwierdziły, że dziś mamy takie czasy i powinni odpuścić. Nastolatki chcą o sobie dbać i nie ma w tym przecież nic złego.
Ale czy to nie przesada? W tym wieku chyba powinny cieszyć się zabawą, zajęciami, a nie aż tak skupiać się na porannej rutynie pielęgnacyjnej i makijażu?".