mamDu_avatar

"Na all inclusive w Turcji zabrałam niemowlę. Przez zachowanie innych czułam się jak intruz"

Klaudia Kierzkowska

08 lipca 2024, 11:03 · 3 minuty czytania
All inclusive to jeden z wariantów wakacji, które wciąż cieszą się dużą popularnością wśród rodzin. Rodzice wykupują wakacje zaplanowane w każdym, nawet najmniejszym szczególe, by przez tydzień lub dwa móc wyłącznie leniuchować. Jedni zabierają ze sobą nastolatki czy przedszkolaki, inni wybierają się na all inclusive z niemowlakiem – tak, jak nasza czytelniczka Ewa.


"Na all inclusive w Turcji zabrałam niemowlę. Przez zachowanie innych czułam się jak intruz"

Klaudia Kierzkowska
08 lipca 2024, 11:03 • 1 minuta czytania
All inclusive to jeden z wariantów wakacji, które wciąż cieszą się dużą popularnością wśród rodzin. Rodzice wykupują wakacje zaplanowane w każdym, nawet najmniejszym szczególe, by przez tydzień lub dwa móc wyłącznie leniuchować. Jedni zabierają ze sobą nastolatki czy przedszkolaki, inni wybierają się na all inclusive z niemowlakiem – tak, jak nasza czytelniczka Ewa.
Na tegorocznych wakacjach all inclusive czułam się jak intruz. fot. Michal Wozniak/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

By nie martwić się o dojazd, zakwaterowanie, wyżywienie czy dodatkowe atrakcje dla dzieci wybieramy wakacje all inclusive, przez niektórych nazywane "wakacjami na wypasie". To doskonała opcja dla rodzin, które nie przepadają za aktywnymi formami wypoczynku. Preferują błogie lenistwo i tak naprawdę nic więcej im do szczęścia nie potrzeba. Kilka dni temu z wakacji all inclusive wróciła Ewa, która postanowiła podzielić się z nami tym, czego tam doświadczyła.


All inclusive to coś dla mnie

"Wiem, że wiele osób nie przypada za wakacjami all inclusive i woli wyjazdy na własną rękę. Ja z mężem do nich nie należymy. Bodajże pięć lat temu wyjechaliśmy na nasze pierwsze all inclusive do Egiptu i po powrocie jednogłośnie stwierdziliśmy: 'Było czadowo. Tak chcemy wypoczywać'. Potem był Cypr, Hiszpania i Grecja. W tym roku nadeszła pora na Turcję. Jednak tegoroczne wakacje różniły się od pozostałych i to diametralnie. Spędziliśmy je we trójkę, z naszym 6-miesięcznym synkiem Leosiem. Z naszym ukochanym, wyśnionym i wymarzonym aniołkiem.

Oszalałaś?

Kiedy powiedziałam rodzinie o naszych planach, spotkałam się z krytyką. Nie usłyszałam dobrego słowa, a same negatywne komentarze. 'Z niemowlakiem chcesz lecieć samolotem? To najgorszy pomysł z możliwych' – powtarzała moja mama. 'Ty chyba nie przemyślałaś dobrze swojej decyzji' – usłyszałam od starszej siostry, która preferuje weekendowe wyjazdy pod namiot. Nikt nie poklepał po plecach, nie dodał otuchy. I domyślam się, że wszystko z troski, w obawie o bezpieczeństwo maluszka, który nie tak dawno pojawił się w naszej rodzinie. Przypuszczam, że nikt nie miał złych intencji.

Jednak co jak co, ale swoje zdanie mam i tak łatwo go nie zmieniam. Jak coś postanowię, to trudno mi to wybić z głowy. Miałam to szczęście, że stał za mną mój mąż, który był podobnego zdania jak ja. 'Wykupimy dodatkowe ubezpieczenie, by w razie czego mieć spokojną głowę' – powiedział. Sprawa była przesądzona. Pod koniec czerwca wylecieliśmy na tygodniowe wakacje do Turcji. Cała nasza trójka.

Paraliżujące spojrzenia

Hotelu nie wybieraliśmy pod kątem atrakcji dla dzieci, bo Leosiowi, póki co nie są one do szczęścia potrzebne. Przeglądaliśmy opinie dotyczące jedzenia, czystości i obsługi. Liczyła się dla nas bliskość morza. Wybraliśmy miejsce z górnej półki (mąż kilka miesięcy temu dostał duże zlecenie i mogliśmy sobie w tym roku na to pozwolić).

Już pierwszego dnia zauważyłam, że nie jest to miejsce podobne do tych, w których zatrzymywaliśmy się wcześniej. Nie było tylu zjeżdżalni, wodnych placów zabaw czy animacji dla najmłodszych. Było elegancko, wytwornie, tak na poziomie i z klasą. Rodzin z dziećmi też było niewiele, a jak coś, to były to raczej starszaki. Przedszkolaków, a tym bardziej niemowląt nie dostrzegłam.

Z tak małym dzieckiem byliśmy jedyni. Wszyscy patrzyli się na nas jak na dziwaków. A kiedy Leoś płakał, domagał się czułości i bliskości, miałam wrażenie, że nikt nie spuszcza ze mnie wzroku. Wzroku, który przeszywa na wylot i paraliżuje. Kiedy spał w wózeczku, byliśmy niewidzialni, ale kiedy tylko delikatnie zakłócał spokój tym, którzy leżąc na leżakach, raczyli się drinkami z palemkami, pojawiał się problem.

Intruz

Nie był to hotel wyłącznie dla dorosłych, ale chyba ze względu na wysoki standard i niewielką liczbę atrakcji dla maluchów wybierali go głównie ci, którzy wakacje spędzali bez dzieci. Prawie na każdym kroku dało się odczuć, że nie byliśmy tam mile widziani. I to nawet nie przez obsługę, a przez pozostałych gości, którzy na kwilenie maluszka reagowali niemalże dusznością.

W Turcji spędziliśmy tydzień i muszę przyznać, że był to najdłuższy tydzień mojego życia. Nie czułam się komfortowo, a jak intruz. Odliczałam dni i godziny do momentu, w którym wsiądę na pokład samolotu.

Nie żałuję, że zdecydowałam się polecieć na all inclusive z niemowlakiem, ale żałuję, że dokonałam złego wyboru hotelu. Gdybyśmy polecieli dla hotelu z niższej półki, w którym na każdym kroku są atrakcje dla dzieci, przypuszczam, że byłyby to najwspanialsze wakacje naszego życia. Bo pierwsze we trójkę... Tak się jednak nie stało, niestety".

Czytaj także: https://mamadu.pl/186596,men-ukroci-wakacje-w-ciagu-roku-szkolnego-koniec-z-tanszym-all-inclusive