Wstaje rano, je śniadanie, kręci się chwilę po pokoju, by zasiąść przed telewizorem albo położyć się na kanapie ze smartfonem w ręku. Czasem spotka się ze znajomymi – jeśli akurat ma ochotę. Mowa nie o dzieciakach, które w wakacje nie wiedzą, co ze sobą zrobić, a o dwudziestoparolatkach, których życie sprowadza się do komunikatu: "Nie chce mi się". To o nich mówi się "pokolenie NEET".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
NEET to skrót od angielskiego not engaged in education, employment or training, który dosłownie można przetłumaczyć jako "niezajmujący się edukacją, zatrudnieniem lub szkoleniem". To tym określeniem nazywa się ludzi – coraz częściej przedstawicieli pokolenia Z – których życie upływa na nicnierobieniu. Często z wyboru.
Kim jest pokolenie NEET?
Zakończyli już edukację, nie szkolą się w żadnym obszarze, nie pracują. Dlaczego? Bo wolą takie życie niż poświęcanie się pracy, której nie lubią, za wynagrodzenie, które ich zdaniem jest nieadekwatne do włożonego przez nich wysiłku.
Z badania Międzynarodowej Organizacji Pracy (ang. International Labour Organization) wynika, że w 2023 r. około jedną piątą osób w wieku od 15 do 24 lat na całym świecie stanowiły osoby z grupy NEET. Według szacunków Eurostatu w Polsce w 2022 roku wskaźnik NEET wyniósł 13,9 proc.
Pokolenie NEET, nazywane w Polsce "pokoleniem ani-ani", nie jest jednak nowym pojęciem. O takich osobach już w 2016 roku pisały na łamach "Newsweeka" Anna Szulc i Małgorzata Święchowicz:
"Gdy ojciec czy matka próbują zmobilizować syna i mówią: wyszedłbyś synu z domu, zajął się czymś, syn wychodzi co najwyżej na papierosa. Za chwilę już stoi przy nim drugi taki sam chłopak. Później trzeci, czwarty. Stoją, palą. Pójdą w miasto. I jakoś te dni lecą".
Nie mogą czy nie chcą?
Pokolenie ani-ani to nie tylko ci, którzy z powodu sytuacji losowych (np. konieczności opieki nad innym członkiem rodziny), niskiego poziomu wykształcenia, niepełnosprawności czy pochodzenia nie mogą podjąć pracy lub mają z tym trudności. Dla części z nich to świadomy wybór.
Jak mówi naukowczyni dr Joanna Plak-Warecka w rozmowie z Pauliną M. Wiśniewską: "Należy podkreślić, że osoba zostaje NEETsem na własne życzenie, bo np. nie potrafi pracować przez 8 godzin dziennie, szuka pracy na miarę swoich aspiracji, ale nie możliwości i wykształcenia, i byle jakiej się nie podejmie, nie ma pomysłu na siebie i woli siedzieć w domu niż pracować".
Zagrożenia dla pokolenia NEET
Niektórzy żyją z rodzicami, a ci, którzy nie mają takiej możliwości, utrzymują się z pożyczek. Niezależnie od otoczenia, cechuje ich jedno: marazm, który przekłada się także na ich kontakty społeczne i inne obszary życia.
większym ryzykiem uzależnień (od alkoholu, narkotyków, nikotyny i leków uspokajających),
wykluczeniem społecznym,
zahamowaniem rozwoju kluczowych cech zwiększających szanse na zatrudnienie, tzw. umiejętności miękkich,
mniejszymi szansami na znalezienie pracy i wyższe zarobki w przyszłości,
wczesnymi ciążami i wczesnym rodzicielstwem.
Część z tych zagrożeń dotyczy nie tylko samych NEETsów, ale również reszty społeczeństwa. Jak wskazują autorzy raportu, należą do nich:
pogorszenie perspektyw demograficznych (opóźnianie decyzji o zakładaniu rodziny i odwlekanie momentu posiadania dzieci),
wzrost emigracji,
rezygnacja z udziału w społeczeństwie obywatelskim, w tym niższy poziom zaangażowania politycznego.
Dr Joanna Plak-Warecka podkreśla, że duży odsetek NEETsów w społeczeństwie "generuje większe środki publiczne na zabezpieczenie społeczne i reaktywację zawodową tych osób", a także "może przyczyniać się do zwiększenia ryzyka zachowań szkodliwych społecznie, jak: kradzieże, rozboje i inne przestępstwa".
Nie da się więc ukryć, że "niechcemisizm" pokolenia NEET niesie za sobą zagrożenia nie tylko dla nich samych, ale także dla pozostałej części społeczeństwa.