Chrzest, komunia święta, małżeństwo – z tych trzech sakramentów pierwszy uchodzi za najskromniejszy. Przyjęcia z okazji chrzcin zazwyczaj obejmują obiad z tortem w rodzinnym gronie w domu lub restauracji. Alkoholu podawać nie wypada, kwoty w kopertach są niższe niż w przypadku tych na komunię czy wesele, a i organizacja uroczystości jest tańsza. Być może to się wkrótce zmieni, a chrzciny, tak jak komunie, przybiorą formę szopki – wcale nie tej na Boże Narodzenie.
O nowym trendzie wśród rodziców – organizowaniu wystawnych przyjęć z okazji chrzcin – opowiedziała mi znajoma. Niedawno wróciła z jednego z takich widowisk. Używam tego słowa bez cienia złośliwości – w końcu czy widowiskiem nie jest pokaz fajerwerków o zmroku, podchmielony wujek smalący cholewki do 20-letniej bratanicy na oczach swojej żony albo kilkuletnie maluchy taplające się słodko w fontannie czekolady?
– Pierwszy raz w życiu byłam na takich chrzcinach – zaczyna Paulina. – 120 osób, po ceremonii w kościele busiki przewoziły gości do sali. Na sali balony, kolorowe światła, DJ i kawałek parkietu wydzielony do tańca. Fontanna czekolady nawet była i słodki stół, a przy talerzach wizytówki i upominki dla gości – opowiada.
Była zaskoczona, że w ogóle dostała zaproszenie – to chrzciny dziecka kuzynki, z którą od kilka lat prawie nie utrzymywała kontaktu. Widać jednak, że przy tworzeniu listy gości kuzynka nie musiała się ograniczać.
– Ja się tam czułam jak na weselu. I to takim drogim, ze sztucznymi ogniami. Było mniej żarcia i impreza nie do białego rana, a tak do 23, ale wódka na stole stała, niektórzy to nieźle popili i tylko wstydu sobie robili, jak ojciec tej mojej kuzynki. Tak się gapił na swoją bratanicę, że prawie go ciotka zdzieliła po tej pustej głowie – słyszę. A nie to było najgorsze.
– Tak zagaiłam do kuzynki, bo naprawdę my teraz rzadko rozmawiamy, że widzę, że się u niej sporo pozmieniało, bo nigdy nie była zbyt wierząca, a tu takie huczne przyjęcie z okazji chrztu... Na co ona, tak niby żartem, że sam sakrament to jest dla biednych, a jej i mężowi się powodzi, więc co będą sobie i gościom żałować. I że tak naprawdę jej ten chrzest jest obojętny, no ale to tradycja i żeby w rodzinie nie gadali, to jest. A impreza to w sumie trochę dla nich, bo ich wesele było skromne i teraz mogą sobie odbić – kończy Paulina.
Wygląda jednak na to, że tego typu przyjęcia organizują nie tylko ci chcący sobie "odbić" skromne wesele. Wystarczy przejrzeć grupy dla rodziców, poczytać fora albo... wpisać odpowiedni hasztag w mediach społecznościowych, tak jak ja to zrobiłam. Co znajdziecie? Girlandy z balonów i dekoracje, które z drobnymi poprawkami można by wykorzystać na weselu w sali obok:
https://www.instagram.com/reel/C71YvhSItjaPamiątki dla gości. Urocze, przyznaję, i w tym wypadku z pewnością również smaczne, ale czy konieczne?
Kieliszki! Czasem do wody, często do wina, ale i te do wódki. Czy to naprawdę najlepszy sposób na świętowanie przyjęcia sakramentu chrztu? Choć nie jestem religijna – mam wątpliwości.
Jeśli chcesz podzielić się przemyśleniami na temat tego typu przyjęć albo opisać własne doświadczenia, możesz napisać do mnie wiadomość na adres hanna.szczesiak@mamadu.pl albo na naszą redakcyjną skrzynkę mamadu@natemat.pl.