
Nasze dzieci są nasze. Nikt, nawet nasi rodzice, nie mają obowiązku bycia przy nich, w taki sposób jak my. To jest tylko nasza rola. I im wcześniej to zaakceptujemy, tym lepiej dla nas.
O dziadkach i babkach
Anastazja Bernad jest trenerką Świadomego Rodzicielstwa, matką dwóch dziewczynek. Wspierająca, pełna dystansu, mądra, zabawna.
Rozbrajająco mówi o tym, co ważne. Porusza tematy tabu, ale przede wszystkim mówi o relacjach. I tym razem również poruszyła temat, który otwiera nam często niezagojone rany, jest przestrzenią pełną potencjalnych konfliktów. Rzecz o oczekiwaniach wobec poprzednich pokoleń, o oczekiwaniach, że nasza matka, teściowa, będą zajmowały się naszymi dziećmi według naszych wytycznych, według naszych scenariuszy.
Nic takiego się nie wydarzy.
Bernad pisze: "Pod oczekiwaniami wobec babć i dziadków bardzo wiele się kryje: wyobrażenie roześmianego dziecka z dziadkiem budujących domek na drzewie, jak z reklamy maści na reumatyzm, szczęśliwe chwile z babcią, która pozwala na trochę więcej, ale nie aż tak wiele, żeby nas krew zalała.
Mądra i doświadczona babcia, która rozumie i wspiera nas – matki, dziadek i babcia, którzy są jednomyślni, a przynajmniej prawie, z nami w kwestiach dotyczących dzieci, itp. itd.
A tymczasem, borem lasem, najazd na nasze fantazje robi rzeczywistość.
I o ile możemy zawsze próbować rozmawiać, mówić jakbyśmy chcieli, to pamiętajmy, że inni ludzie to nie lalki, za których sznurki pociągamy. I z miejsca tej wiedzy i akceptacji tej prawdy o rzeczywistości możemy zacząć podejmować decyzje".
Akceptacja. Odpuszczenie. Uświadomienie sobie tego, że nikt nie gra według naszych scenariuszy.
To w Anastazji cenię najbardziej. Odzieranie rzeczywistości z fantazji, autentyczne stawianie sprawy, ale z puszczeniem oka na koniec, czułością i komunikatem: ogarniesz to, jesteś dorosła.
