Jedne dzieci szybciej stawiają pierwszy krok, inne z kolei szybciej zaczynają mówić. Nie ma powodu doszukiwać się tutaj żadnych nieprawidłowości ani wyjątkowych umiejętności. Dzieci są różne, to normalne. Nawet rodzeństwo wychowujące się pod jednym dachem, a czasami nawet w jednym pokoju, może się od siebie różnić. Ale czy jest w tym coś złego?
"Szymon i Kamil są bliźniakami, ale różnią się od siebie diametralnie. To dwie przeciwności, jak woda i ogień. Szymon jest spokojny, zrównoważony. To taki myśliciel, który wszystko musi mieć dokładnie zaplanowane. Kamil z kolei jest wulkanem energii, wszędzie go pełno. Nie skończy jednej rzeczy, a już zaczyna kolejną. W jego głowie rodzi się sto pomysłów w minutę. I choć może nie powinnam tego jako matka pisać, to ten jego pośpiech zaczyna mnie irytować. Ośmiolatek do pewnych spraw powinien podchodzić z większą świadomością i spokojem.
Kiedy ostatnio odbierałam chłopców ze szkoły, wychowawczyni poprosiła o chwilę rozmowy. Chciała, bym dopilnowała, by Kamil zaczął przynosić zeszyt na lekcję, bo notorycznie go zapomina. Wszystko się we mnie zagotowało, ale nie dałam tego po sobie poznać. 'Tylko spokojnie. Wdech, wydech' – powtarzałam w myślach.
Po obiedzie opowiedziałam Kamilowi o rozmowie z wychowawczynią i wyraziłam swoje zdanie w tym temacie. Na koniec dodałam: 'Twój brat nigdy niczego nie zapomina, bierz z niego przykład'. Dopiero w momencie, w którym usłyszałam to, co powiedziałam, zrozumiałam, jaki błąd popełniłam. Zamarłam na chwilę w bezruchu z nadzieją, że mój syn tego nie rozumie. Że wpuści jednym uchem, a drugim wypuści.
Niestety, nie miałam tyle szczęścia. – Dla ciebie Szymon jest najważniejszy. Mnie to masz gdzieś – powiedział i trzasnął drzwiami.
Próbowałam z nim rozmawiać, ale jakoś nie udało mi się sprostować całej sytuacji. Niby wszystko jest normalnie, ale czuję, że mój syn ma do mnie żal. Nasza relacja nie wygląda tak, jak powinna" – czytamy. Czytelniczka przestrzega też inne mamy i na koniec dodaje: "Nie popełniajcie tego błędu, co ja".
Zdarza się, że rodzice bardziej doceniają i wzmacniają umiejętności dziecka, które jest spokojne, kulturalne i nie przekracza wyznaczonych granic. To błąd, którego nie powinniśmy popełniać. Wypowiedzianych słów nie da się cofnąć, wypowiedziane słowa na długo zostają w pamięci.
Dzieci chcą czuć się akceptowane i kochane. Bezwarunkowo. Za każdym razem, gdy porównujesz je do drugiej osoby, przekraczasz granicę, niszczysz poczucie pewności siebie i rujnujesz zaufanie.
Porównując swoje dzieci, wymierzasz w ich stronę ogromny cios. Niszczysz więź, jaka wytworzyła się między nimi. Zamiast wzmacniać przyjaźń, sprawiasz, że zaczynają ze sobą konkurować.
Porównywanie i faworyzowanie to dwie strony tego samego medalu. Dziecko, które uważasz za bardziej odpowiedzialne, atrakcyjne czy utalentowane, stawiasz na piedestale. Pokazujesz, że jest lepsze i bardziej wartościowe. Twój "ulubieniec" może zacząć patrzeć na siebie w innym świetle. "Jestem lepszy, fajniejszy i ważniejszy dla rodziców" – myśli.
Porównywanie niszczy zapał, motywację i pewność siebie. Po co próbować, skoro i tak nikt nie doceni? Po co się starać, skoro mama i tak pochwali brata, a nie mnie? Porównywania sprawiają, że dzieci zaczynają postrzegać życie jako pasmo porażek. Jak wyboistą drogę, którą trudno pokonać. Porównując, podcinasz skrzydła, które nie pozwalają lecieć wysoko.
Źródło: growinghometogether.com
Czytaj także: https://mamadu.pl/161089,podobienstwa-roznice-rodzenstwa-charakter-zalezny-od-kolejnosci-urodzenia