Ten, kto przynajmniej raz leciał z dzieckiem samolotem, wie, z czym to się wiąże. Pytaniom: "Daleko jeszcze? Co mam robić, bo mi się nudzi?" nie ma końca. Z niecierpliwością spoglądamy na zegarek i modlimy się w myślach, by jak najszybciej wylądować. Wymyślamy kolejne zabawy, które na pokładzie samolotu wyjątkowo szybko nudzą się naszemu dziecku. My mamy dość, ale pozostali pasażerowie także.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Bez owijania w bawełnę. Przedszkolak w samolocie równa się koszmar. Niemowlę większość czasu prześpi, starszak znajdzie sobie jakieś zajęcie, ale taki 3,4,5-latek nie usiedzi w miejscu. No nie oszukujmy się, lekko nie jest. Przedszkolaki coraz więcej rozumieją, ale wciąż nie są w stanie zapanować nad emocjami. Nad energią, która rozpiera od środka. Bo czy to ich wina, że fotel parzy?
Mały pasażer
To, z czym niekiedy muszą mierzyć się pasażerowie samolotów, przedstawia film opublikowany na popularnym forum internetowym Reddit. I wcale nie chodzi o turbulencje, niesmaczne jedzenie czy niewygodne siedzenia. Towarzystwo przedszkolaka to dopiero wyzwanie. Kilkusekundowy filmik skłania do zadania pytania: "Gdzie byli rodzice, opiekunowie dziecka? Dlaczego nikt nie zwrócił mu uwagi?".
Filmik z szalonym maluchem, który "terroryzuje" pasażerów samolotu, ma tysiące wyświetleń. Główną bohaterką jest urocza dziewczynka z dwoma kucykami na czubku głowy, która energicznie skacze po rozkładanym stoliku, który znajduje się na tyle każdego fotela. Mogę się tylko domyślić, co czuje pasażer siedzący bezpośrednio przed nią. Podziwiam spokój, cierpliwość i opanowanie. Zastanawiam się tylko, jak długo wytrzymał? Czy zwrócił uwagę małemu wulkanowi energii, czy zacisnął zęby i od czasu do czasu gryzł się w język?
Pod filmem pojawiło się mnóstwo komentarzy. Jedna z osób nie kryła swojego oburzenia: "Może jestem okropny, ale nigdy nie chciałbym, aby dziecko skakało po stoliku znajdującym się tuż za mną".
"Nigdy nie pozwoliłbym, aby jedno z moich dzieci przeszkadzało komuś w ten sposób. Sytuacja, w której twój maluch wskakuje na stolik, trzymając się fotela innej, obcej osoby, jest niedopuszczalna. Mam nadzieję, że ten człowiek otrzymał jakąś rekompensatę. Rodzice nie widzieli w tym nic złego?" – wypowiada się kolejna osoba.
A co z rodzicami?
Są i tacy, którzy stawiają się na miejscu rodzica. Nie kryją swojego zdziwienia i zastanawiają się, jak dorosła osoba może pozwolić dziecku na takie zachowanie. "Czułbym się jak rodzic nieudacznik, gdyby moje dzieci zachowywały się tak na pokładzie samolotu, a ja nic bym z tym nie zrobił".
Niektórzy zwracają uwagę, na coś, co moim oczom zupełnie umknęło. Przyznają, że takie podskakiwanie jest oczywiście irytujące, ale bose stopy na stoliku to już kompletna przesada.
SOS – załoga!
Pośród komentarzy znalazłam jeszcze jeden, który zwrócił moją uwagę. Obwiniają nie tylko dziecko, rodziców, ale też załogę samolotu. "Czy stewardessy nie powinny interweniować? Mam nadzieję, że ten pasażer otrzymał jakieś odszkodowanie od linii lotniczej".
I choć dla wielu zachowanie dziecka było wręcz niedopuszczalne, to stewardessa Kat Kalamani zdradza, kogo załoga samolotu uważa za najbardziej irytującego. Będziecie zaskoczone!
Wbrew powszechnemu przekonaniu, nie są to płaczące dzieci, a pasażerowie, którzy uskarżają się na marudne maluchy. Ba! Ma dla nich złotą radę. Założenie słuchawek! Sugeruje też, by zamiast wzdychać i wywracać oczami, zapytać rodzica, czy nie potrzebuje pomocy.
Faktem jest, że płaczący, skaczący i nudzący się maluch potrafi wyprowadzić z równowagi. Jednak zanim dasz się ponieść emocjom i powiesz coś, czego zaraz będziesz żałowała, pamiętaj: ty też kiedyś byłaś dzieckiem.