Smutny, przygnębiony czy niepewny siebie maluch to dla rodzica cios w samo serce. Dziecko, które nie czerpie radości z życia, nie podąża za marzeniami, a stoi w miejscu i boi się zrobić krok w przód, skłania do zadania pytania: "Co zrobiłam nie tak, gdzie popełniłam błąd?". Bo przecież to od nas w dużej mierze zależy, na kogo wyrośnie nasze dziecko. Jeśli nie jest jeszcze za późno, przyjrzyj się jednej rzeczy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nie ma jednego, idealnego modelu wychowania. Nie ma rodzica, który nie popełnia błędów. Nie ma dziecka, które jest zawsze uśmiechnięte. Są gorsze i lepsze dni. Piękniejsze i trudniejsze momenty. Smutek i nieograniczona radość. Jednak jest coś, co ma wpływ na całokształt życia. Nie tylko naszego, ale i naszych dzieci.
Gorszy dzień? Owszem
Każdy ma do niego prawo. Ba! Jest nawet potrzebny. Smutek, apatia czy łzy skłaniają do przemyśleń i pomagają oczyścić atmosferę. To dzięki nim uczymy się doceniać piękne momenty. Zauważamy kłębiące się chmury, czujemy niesamowity zapach powietrza po deszczu czy z iskierką nadziei patrzymy na promienie słoneczne.
Złość, krzyk czy tupanie nogami są czymś, przed czym nie należy się wzbraniać. Nie trzeba się ich bać, a przyjąć z godnością. Emocje są potrzebne, każde. Ważne jednak, by te negatywne nie trwały długo. Kilka godzin wystarczy, kilka dni to już za dużo. By umieć je rozpoznać i wiedzieć, jak sobie z nimi poradzić.
Podnoszenie się po porażce, poprawianie korony i dumne maszerowanie w przód to ważna, ale czasami trudna umiejętność. To rzecz, której musimy nauczyć nasze dzieci.
Ta jedna rzecz
"Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz, na co trafisz". Przeczytaj na spokojnie i dostrzeż, ile w tym prawdy. Nawet fantastycznie zapowiadający się dzień może zacząć przybierać nieoczekiwany obrót wydarzeń. Kłótnia z koleżanką, niesmaczny obiad w przedszkolu czy gorsza ocena w szkole potrafią zrujnować wszystko.
Jeśli chcesz, by twoje dziecko radziło sobie z przeciwnościami losu, podnosiło się, gdy się przewróci i podążało za marzeniami, powinnaś zwrócić uwagę na jedną rzecz. Optymizm.
– Optymizm to pozytywna cecha rodzicielska, która zachęca dzieci do postrzegania wyzwań jako przeszkód do pokonania, a nie powodów do rezygnacji – mówi psycholog Michele Borba.
– To prawdopodobnie jedna z najwyższych korelacji sukcesu – dodaje.
To dzięki optymizmowi, którego możesz (a nawet powinnaś) uczyć już malucha, twoje dziecko pomyśli: "Będę próbował, będę robił to dalej, do skutku". To, które będzie negatywnie nastawione do świata i nie znajdzie w sobie nawet cienia optymizmu, pomyśli: "Dlaczego miałbym zawracać sobie tym głowę i próbować? Rezygnuję".
Dostrzegasz różnicę?
Od maleńkości
Dzieci chłoną jak gąbka, przyglądają się zachowaniu rodziców. Naśladują, powtarzają i wyciągają wnioski. Jeśli będziesz powtarzała dziecku, że warto być optymistką, a na twojej twarzy nie będzie pojawiał się uśmiech, to nic nie da. Puste słowa nie wystarczą.
To ty musisz pokazać, czym jest optymizm. Jak wychodzić z trudnych sytuacji, jak czerpać z życia pełnymi garściami. Nie odkładaj tego na później, nie myśl, że jeszcze za wcześnie, że maluch przecież i tak nie zrozumie. Jak mówi stare, mądre przysłowie: "Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał". Tak też jest i w tym przypadku.
Jeśli zauważyłaś, że twoje dziecko każdego dnia ma zły nastrój, jest smutne, przygnębione i apatyczne, skorzystaj z pomocy specjalisty. Takich objawów nie należy lekceważyć.