W przedszkolu mojego syna w tym tygodniu odbyły się obchody Dnia Mamy. Z okazji święta dzieci przygotowały przedstawienie inspirowane baśniami Andersena, a całe wydarzenie było kreowane na sztukę teatralną z biletami, plakatem itp. Muszę przyznać, że nauczycielki syna razem z przedszkolakami naprawdę stanęły na wysokości zadania.
Przedstawienie było piękne, dzieci bardzo ambitnie podeszły do zadania i fantastycznie przygotowały swoje kwestie. Jako ta mama, która jest niezwykle wrażliwa i zawsze się wzrusza, oczywiście siedziałam w pierwszym rzędzie i wyłam jak bóbr, gdy mój syn wygłaszał na przedszkolnej scenie swoją mowę jako król Elfów z "Calineczki".
Chciałam się jednak podzielić z innymi rodzicami pewnym pomysłem, który w naszej grupie zaproponowały mamy, a który dotyczył właśnie tego przedstawienia. Mianowicie, przed występami dzieci, na grupie rodziców na Messengerze któraś mama zapytała, czy ktoś mógłby nagrać występ dzieci telefonem, bo jej smartfon ma zepsuty obiektyw. Tłumaczyła, że chciałaby pokazać występ babci dziecka i mieć pamiątkę z obchodów Dnia Matki w przedszkolu.
Kilka osób zaproponowało, że może nagrać cały występ i tak doszliśmy do rozmowy o tym, że będąc publicznością dla swoich dzieci, wszyscy siedzimy z nosami w telefonach, bo chcemy mieć na pamiątkę zdjęcia i filmy z występów. Część rodziców nie widziała w tym problemu, mówiła, że samodzielnie nagrywa, bo chce mieć dobre ujęcia swojego dziecka, którymi będzie mogła podzielić się z bliskimi.
Pojawiły się też jednak inne głosy – w tym mój, że to pstrykanie zdjęć i kilkadziesiąt smartfonów skierowanych na dzieci nie jest dobrym pomysłem. Kilkulatki wtedy nie widzą twarzy rodziców tylko obiektywy i tracą pewność siebie w sytuacji, która i tak jest dla nich stresująca. Ile przyjemniej byłoby przeżywać na żywo występ, kibicować córce/synowi i nie martwić się, czy wszystko zostanie dobrze nagrane, prawda?
W końcu jedna z mam rzuciła pomysł, żebyśmy zawsze przy takich okazjach wyznaczali jednego rodzica, który ma dobrej jakości telefon i będzie mógł nagrać całe przedstawienie, np. stając na końcu sali. Jedna osoba nie będzie robiła takiego zamieszania, nie sprawi, że dzieci poczują się zawstydzone, a dzięki dzisiejszemu rozwojowi technologicznemu wszyscy rodzice potem dostaną te filmy przesłane na swoje smartfony.
Pomysł wydawał się prosty i okazał się naprawdę skuteczny. Poczułam to już w pierwszych minutach przedstawienia. Dzieciaki były jakoś bardziej uśmiechnięte i świetnie radziły sobie ze swoimi rolami. Myślę, że wpływ na to miały nie tylko dopingujące nauczycielki i świetne przygotowanie do ról. Widok twarzy rodziców, którzy kibicowali im bez obiektywu przed sobą, dodał po prostu kilkulatkom otuchy.
Oczywiście po występie wytypowany tata przesłał wszystkim nagranie z występem. Po całym spektaklu rodzice z dziećmi i tak mogli sobie zrobić zdjęcia na tle scenografii, więc indywidualnych fotografii i tak nikomu nie zabrakło. Wszyscy byli zadowoleni z przebiegu tego przedsięwzięcia, a panie nauczycielki przyznały, że same również poczuły ogromną różnicę i mniejszą presję bez telefonów rodziców.
Myślę, że takie przyzwyczajenie na dłużej zagości na uroczystościach przedszkolnych w grupie synka. Nie ukrywam, że tu pewnie wpływ tez miało to, że jesteśmy dość zgraną grupą rodziców dzięki m.in. kontaktowi na Messengerze. Polecam wszystkim taką metodę, każdy na tym skorzystał, a szczególnie nasze dzieci.
Czytaj także: https://mamadu.pl/184850,samolubne-pokolenie-dzien-matki-nie-jest-dla-babc-wasz-czas-juz-minal