Jedna dziewczyna, jedna. Tylko ona zareagowała spośród dziesiątek przechodniów, kiedy w ramach eksperymentu społecznego bloger Andrejko Epta "porywał" na ich oczach kilkuletniego chłopca.
W ogóle niedelikatnie, zupełnie wprost. Chwytał chłopaka od tyłu, zakrywał mu usta i zaciągał tak pochwyconego do najbliższej ciemnej bramy. Kilkanaście osób po prostu odwróciło wzrok, potraficie to zrozumieć?
Nie wiem, kiedy opanowała nas taka znieczulica, kiedy pozbyliśmy się podstawowych ludzkich odruchów ochrony słabszych?
To nie pierwszy tego typu eksperyment stworzony przez twórców internetowych. Wyniki niemal każdego z nich sprawiają, że powoli tracę resztki wiary w ludzi. Lęk o moje dziecko staje się bardziej realny, skoro nikt na ulicy nie będzie próbował jej bronić, kiedy znajdzie się w sytuacji zagrażającej życiu…
Nie wiem, kogo lub co winić za taką naszą kondycję. Czy przez skalę okrucieństwa, jakiej doświadczamy, w jakiś sposób do niego przywykliśmy? To, co dzieje się na arenie świata to jedno, ale pozycje filmowe, seriale, z których spływa krew, to drugie.
Jesteśmy atakowani cierpieniem z każdej strony, zaczęliśmy traktować je jak normę? Mam nadzieję, że nie. Mam nadzieję, że nie jest za późno dla nas, byśmy wszyscy się ocknęli.
Nie potraktowali kolejnego przestępstwa, jak scenariusza do rolki na Insragramie.