Film, na którym wyprowadzona z równowagi matka ciska o ziemię zabawką swoich synów, wyświetlono prawie 10 mln razy. "Tylko się na mnie nie rzućcie" – napisała przy filmie tiktokerka Ashley Knotts. Nie ma się czego obawiać, nikt się na nią nie rzuca. Wręcz przeciwnie: inne mamy chwalą jej metodę. Serio?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ashley daleko do statusu gwiazdy TikToka – nie ma zbyt wielu obserwatorów, a działalność w mediach społecznościowych nie jest jej głównym zajęciem. Jednak to jedno nagranie, na którym z impetem wyrzuca zabawkę dzieci z tarasu, przyniosło jej 5 minut sławy.
Czy to dobra metoda na dziecięce kłótnie?
Na filmie widzimy, jak Ashley wchodzi na taras i wyrzuca za balustradę jeździk swoich synów. Wyjaśniła w opisie, że jej synowie przez cały poranek kłócili się o to, który z nich będzie z niego korzystał, chociaż mają mnóstwo innych zabawek.
"Ta zabawka nawet nie działa. W tle słychać, jak mój młodszy syn płacze, bo jego starszy brat zepchnął go z tego jeździka chyba już 15. raz. Czy ktoś też tak ma?" – napisała.
Pod nagraniem pojawiło się ponad 11 tys. komentarzy, ale na próżno szukać wśród nich słów krytyki (ja przynajmniej ich nie znalazłam po dłuższej chwili scrollowania). Co zamiast tego? Pieśni pochwalne, niemalże:
"Nigdy nie wyrzucam zabawek dzieci przez drzwi. Zawsze wyrzucam je przez okno";
"Droga mamo... Nie wyrzuciłaś tej zabawki dość daleko!";
"Świetna robota, mamo! Rozwiązujesz problem i do przodu";
"Cieszę się, że nie jestem jedyna, która tak robi";
"To ja, każdego dnia";
"Poradziłaś sobie z kryzysem w 100 procentach".
Nie zabrakło też kąśliwych uwag w stronę tych, którzy uważają, że wyrzucanie zabawek dzieci jest kiepską metodą wychowawczą. Jedna z komentujących nazwała ironicznie takie osoby "matkami-terapeutkami".
Rozumiem, że matczyna czy rodzicielska cierpliwość ma swoje granice. Komentarze pod filmem Ashley pokazują jednak, że ta metoda, choć może ukoić na chwilę nerwy wyprowadzonego z równowagi rodzica, po prostu nie działa. Gdyby działała, pod filmem pojawiłyby się raczej słowa: "Też tak zrobiłam, problem zniknął", a nie: "Robię tak codziennie". Skoro każdego dnia wyrzucasz zabawki dzieci, to prawdopodobnie robisz to dla siebie, by poczuć, że masz kontrolę i odreagować, a nie po to, by oduczyć dzieci pewnych zachowań.
Jak wy sobie radzicie w takich sytuacjach? Macie sprawdzone sposoby na kłótnie rodzeństwa?