Dzieci z pokolenia alfa, urodzone w latach 2010-2024, dorastają w świecie cyfrowym. Są zaradne, samodzielne i odważne. Nie boją się wyrażać własnego zdania i rzadko kiedy przejmują się tym, co myślą o nich inni. Robią rzeczy, które dla mnie jako dziecka były nie do pomyślenia. Jednak jest coś, co może ich zaskoczyć.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kiedy widzę, jak poruszają się po wirtualnym świecie – zamieram. Kiedy słyszę, jak rozmawiają, zastanawiam się – w jakim to języku. Kiedy patrzę na ich pewność siebie – zazdroszczę. Jednak kiedy mama prosi o rozwieszenie prania, a one nie wiedzą, o co chodzi – myślę, że to chyba żart.
To naprawdę się dzieje
Wspominałam kiedyś o koledze mojego syna, który nie wiedział, do czego służy i jak używa się mydła w kostce. Przyzwyczajony był do tego w płynie. W sumie takie tylko znał. Choć niektórzy po przeczytaniu tekstu twierdzili, że to nie miało się prawa wydarzyć, taka sytuacja miała miejsce. Przypuszczam, że i tym razem znajdą się osoby, które nie będą chciały uwierzyć w to, co przeczytają.
Odwiedziłam koleżankę. Wpadłam na szybką kawę i pogaduchy. W mieszkaniu była też Magda, jej 11-letnia córka. Znam ją od maleńkości i z niedowierzaniem patrzę, jaka z niej duża dziewczyna. Nie wiem, kiedy tak urosła. Ten czas płynie nieubłaganie szybko.
Mamy awarię
Pralka zakończyła cykl prania, co obwieściła przyjemną melodyjką. – Jestem taka zła, bo popsuła mi się suszarka i wciąż czekam na serwis – powiedziała Ewelina (moja koleżanka).
– Magda, chodź mi chociaż raz pomóż i powieś pranie na balkonie. Suszarka jest za szafką w łazience – krzyknęła.
Córka wyszła z pokoju, a na jej twarzy można było dostrzec niezadowolenie. Prośba mamy najwyraźniej się jej nie spodobała. Ewelina nieraz wspominała, że córka bardzo niechętnie pomaga jej w obowiązkach domowych. O każdą rzecz musi prosić, nigdy nie wyjdzie sama z inicjatywą.
Magda zaszyła się w łazience, a po kilku minutach wyszła i pretensjonalnym tonem głosu oznajmiła, że suszarka nie działa i nie wie, po co mama zawraca jej głowę.
W Ewelinie aż się zagotowało. Po chwili stała na środku pokoju i trzymała w rękach suszarkę (tradycyjną).
To naprawdę się dzieje
– Prosiłam, abyś powiesiła pranie na tej suszarce. Tamta popsuła się kilka dni temu. Weź się do roboty – krzyknęła.
Dziewczyna stanęła i nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Patrzyła na suszarkę jak na jakieś zjawisko. Jakby widziała ją pierwszy raz w życiu. Uśmiechnęłam się pod nosem, ale nie dałam po sobie niczego poznać. Nie chciałam nikogo zawstydzić ani doprowadzić do jeszcze bardziej niezręcznej sytuacji. Pamiętam, jak trudno jest być nastolatką.
– Mamo, ale ja nie wiem, jak się tego używa. Co to w ogóle jest – powiedziała i obrażona poszła do swojego pokoju.
Spojrzałyśmy się na siebie i nie wiedziałyśmy, jak całą tę sytuację skomentować. Magda zaczęła tłumaczyć córkę, ale sama po chwili zorientowała się, że to tak naprawdę nie ma sensu.
Współczesne pokolenie jest inaczej skonstruowane. Czasami zachowuje się, jakby przybyło z innej planety. Dzieci, które nie mają w domu elektrycznej suszarki, z tą tradycyjną, rozkładaną, są za pan brat. Jednak te, które nigdy wcześniej nie widziały jej na oczy, nie mają pojęcia, do czego służy. I jakby nie patrzeć, nie ma się czemu dziwić.