Pewne sytuacje wywołują w dzieciach negatywne emocje. Kończą się napadami złości czy buntem. To nie są puste słowa, a fakty, które mogę poprzeć wieloma przykładami. Wyjścia z placu zabaw, sali zabaw czy parku trampolin nigdy nie kończą się dobrze. Teraz już wiem, gdzie popełniałam błąd.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jedni rodzice proszą, drudzy przekupują, inni łapią za rękę i wychodzą stanowczym krokiem. Opuszczenie miejsca zabaw, w którym dziecko miło spędzało czas, zazwyczaj wiąże się z emocjami. Emocjami, które pojawiają się zarówno u rodziców, jak i u dzieci. To nigdy nie jest łatwe.
Zadanie, z którym trzeba się zmierzyć
Dzieci buntują się i sprzeciwiają. "Mamo, jeszcze chwilkę, proszę", "Mamo, ja jeszcze nie chcę iść" – wołają z drugiego końca placu zabaw. Nie podchodzą zbyt blisko, dla bezpieczeństwa. Wiedzą, czym mogłoby się to skończyć. Mama łapie za rękę, zbiera manatki i wychodzimy. A przecież dla dziecka to scenariusz najgorszy z możliwych.
Dr Chelsey Hauge-Zavaleta opublikowała na TikToku filmik, w którym umieściła ważny dla rodziców przekaz. Mówi to, co my, mamy, naprawdę chciałyśmy usłyszeć. Zdradza, co zrobić, by opuszczenie placu zabaw czy innego miejsca przyjaznego dziecku, nie było drogą przez mękę.
Tajny sekret
Film zaczyna się od fragmentu, w którym tata mówi do swoich dzieci, że za pięć minut opuszczają plac zabaw. Do czego prowadzą wypowiedziane słowa? Buntu, załamania, sprzeciwu.
– Podczas dokonywania zmiany, następuje zasadnicze zderzenie tego, co dzieje się w mózgu dorosłego, z tym, co dzieje się w mózgu dziecka – wyjaśnia.
Tata koncentruje się na przyszłości, a słowa: "Pięć minut i wychodzimy", najlepiej o tym świadczą. Zwracają uwagę na to, co będzie. Co się wydarzy. Przypuszczam, że już oczyma wyobraźni widzi powrót do domu i chwilę odpoczynku. A wiesz, na czym skupiają się dzieci?
Chelsey Hauge-Zavaleta słusznie zauważyła, że dzieci skupiają się na tym, co teraz robią. Czyli na zabawie na placu zabaw. Jak to ze sobą pogodzić? Rozwiązaniem jest znalezienie "wspólnego języka" między mózgiem dziecka i mózgiem rodzica. Czegoś, co pomoże nam dotrzeć do dziecka, a nie czegoś, co będzie skierowane przeciwko niemu.
– Skoncentruj się na tym, na czym teraz skupiają się dzieci. Zamiast: "Jeszcze pięć minut do wyjścia" powiedz: "Jeszcze pięć minut zabawy" – dodaje.
To działa?
Być może się zastanawiasz (podobnie jak ja), czy to zadziała. Czy wystarczy zmienić sposób wypowiedzi, by osiągnąć rodzicielski sukces? Zdaniem Chelsey, tak. Jednak specjalistka ma dla nas kolejną wskazówkę.
By dziecko bez krzyku i płaczu opuściło plac zabaw, te ostatnie pięć minut pobaw się razem z nim. Zapomnij, że jesteś mamą i poczuj się jak mała dziewczynka.
Ma jeszcze kilka sugestii, a najważniejsza dotyczy sposobu przekazania informacji. Nie krzycz z drugiego końca placu zabaw, a przybliż się do dziecka, ukucnij i dopiero wtedy zakomunikuj. Możesz używać intonacji melodycznej. Na filmie pokazuje, jak śpiewa swoim dzieciom, że czas wsiąść do samochodu.
Czy działa? Nie wiem, bo jeszcze nie próbowałam. Ale przyznam, że brzmi obiecująco.