Odpoczynek. O czym myślicie, słysząc to słowo? Przy okazji rolki nagranej przez Agnieszkę Stein, poświęciłam dwa momenty, by się przyjrzeć własnym projekcjom wokół definicji odpoczynku.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jeszcze do niedawna, a mam 32 lata, myślałam o odpoczynku w kategoriach winy i lenistwa. Czytając komentarze pod postem znanej psycholożki, widzę, że nie jestem w tych odczuciach odosobniona.
Odpoczynek nie był raczej niczym pożądanym w moim rodzinnym domu, niczym dobrym. Wartością była praca, sumienne wywiązywanie się z zobowiązań i dopiero na samym końcu gdzieś istniała możliwość, by usiąść i nie robić nic. Chociaż kobieta mojego domu, mama, nie pozwalała sobie na to prawie nigdy. Zawsze było coś jeszcze, co można była poprawić, zrobić, załatwić, często powtarzała: "Co masz zrobić jutro, zrób dziś" lub "Najpierw obowiązki, potem przyjemności".
Zrozumcie mnie państwo, dobrze: to nie jest osobista skarga na moją mamę, och nie. Kocham ją do szaleństwa. Obejmując jednak uwagą temat odpoczynku, takie właśnie zapisy mam w pamięci.
I było to o tyle trudne do przepracowania, że faktycznie przez wiele lat chyba odpoczywać nie umiałam. Nawet kiedy już wykonałam tysiąc obowiązków tego dnia, godzina w bezruchu na kanapie wydawała mi się nienaturalna, nieodpowiednia.
Kiedy jeszcze nie byłam matką, o taki wolny czas było łatwiej. I co się działo przez długi czas? Spędzałam go w napięciu, nie wiedząc, co zrobić. A kiedy mijał, czułam, że go zmarnowałam. Tak, bycie niewolnikiem czasu to również coś, z czego musiałam "wyrosnąć".
Mamy jedno życie
Stein podniosła kwestię ważną z punktu widzenia naszego zdrowia. Jasne, obowiązki są istotne, a praca jest wartością. Kiedy jednak stracimy równowagę, okaże się, że na końcu zostaną tylko nasze wyczerpane ciało i umysł, a wtedy już nic nie będzie cieszyć. W najlepszym układzie. W najgorszym scenariuszu to odmawianie sobie odpoczynku przypłacimy zdrowiem.
Wiem, że świat zna takich narracji wiele. Wśród jednych z przyczyn poważnych chorób wymieniany jest chroniczny stres i brak możliwości regeneracji organizmu.
Teraz już wiem, kiedy muszę odpuścić i moja świadomość jest na tyle wysoka, że z empatią połączoną z litością słucham, kiedy ktoś mówi, że: nie umie odpoczywać, kocha być w ciągłym ruchu, pracy, biegu, rytmie, zobowiązaniach.
Takich ludzi też znam, w pewnym momencie musiałam jakoś porzucić te relacje, ponieważ ich presja bycia ciągle "gdzieś" i "kimś" była nie do zniesienia. Po drugie: chyba znacie państwo taki scenariusz, że najczęściej to ci, którzy najwięcej mówią o swoich zajęciach, okazują się największymi zwolennikami nicnierobienia.
W każdym razie: dajmy sobie szansę na regenerację. Wtedy kiedy to nasze ciało czuje, że przyszedł na nią czas, a nie wtedy gdy ktoś nam na nią pozwoli. To nie jest kwestia pozwoleń ani przysługi ze strony innych osób. Zdrowe podejście do zobowiązań i do odpoczynku, w równowadze, jest przywilejem, który tylko my sami możemy sobie podarować.