Teściowie – to dość kontrowersyjny temat. Na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby, które mają z nimi doskonałą relację. Najczęściej jest przeciętna, poprawna. Zdarza się, że kontaktujemy się tylko z grzeczności, bo czasami wypada. Robimy to dla męża, dla dzieci. Jednak nie każdy ma takie podejście, o czym świadczy filmik zamieszczony na TikToku.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Morgan Strickell opublikowała na TikToku film, w którym wyjaśnia, dlaczego nie chce być "opiekunką krewnych" swojego męża. Koncentruje się głównie na teściowej. To, co mówi, do mnie przemawia. Ma ręce i nogi. Sporo w tym życiowej prawdy.
Powiedz, zadzwoń, zaproś
Chyba w zdecydowanej większości małżeństw przyjęło się, że to kobieta jest odpowiedzialna za relacje z bliższą i dalszą rodziną. Najlepiej, by to ona się ze wszystkimi kontaktowała, nad wszystkim czuwała. By zapraszała, czy przyjmowała zaproszenia. By informowała o ważnych i mniej istotnych wydarzeniach. By była takim łącznikiem między wami a jej rodzicami i teściami.
I o ile za kontakty ze swoją rodziną powinna być odpowiedzialna, to dlaczego przypisuje się jej także dbanie o kontakty z rodziną męża? Że niby facet nie sprosta zadaniu? Sprosta! Tylko musi chcieć. Nic więcej. Bez zaangażowania i szczerych chęci na pewno się nie uda.
Niech tak będzie
Kobiety ulegają, machają ręką i zapisują w swojej głowie: "Muszę zadbać o kontakty z teściami". Najczęściej robią to z dwóch powodów: dla męża i dla świętego spokoju. Niektóre się przeciwstawiają, mówią stanowcze nie, tak jak zrobiła to wspomniana Morgan Strickell.
– Odmawiam bycia głównym komunikatorem z rodziną ze strony męża i chcę o tym porozmawiać – mówi w filmie.
Morgan jest w ciąży, jednak o tym, że spodziewa się dziecka, nie poinformowała osobiście swojej teściowej. Ta dowiedziała się z mediów społecznościowych, co bardzo się jej nie spodobało. Podczas jednej z rozmów nie omieszkała wypomnieć tego swojej synowej.
– Myślałam, że mój mąż porozmawia o tym ze swoją mamą i ojczymem. Nie porozmawiał – mówi Strickell.
Kiedy pewnego wieczoru Morgan rozmawiała ze swoim mężem o zbliżającym się USG, przypomniała mu, by ten powiedział o ciąży swojej mamie, by nie czuła się urażona. Oczywiście zapomniał. Teściowa miała pretensje do Morgan, nie do swojego syna. Dlaczego? Nie mam pojęcia.
Kobieta nie czuje się winna, bo jak twierdzi, są aż trzy powody, dla których nie musi być "opiekunką krewnych" swojego męża.
Ważne powody
– Jeśli mój mąż chce utrzymywać relację ze swoją rodziną i przekazywać jej informacje o naszym życiu, w porządku. To w 100 proc. jego sprawa – mówi.
– Utrzymywanie relacji z rodziną męża spada na barki kobiety, ponieważ przyjmuje się, że lepiej sobie z tym poradzi, że ma więcej czasu. Żadna z tych rzeczy w naszym przypadku nie jest prawdą. Mąż znacznie łatwiej nawiązuje kontakty z innymi i ma więcej czasu wolnego niż ja. Nie bierze pracy do domu – kontynuuje.
A po trzecie, w moim odczuciu najważniejsze. – Nikt nie ma pretensji do mojego męża. Nikt nie zwróciłby mu uwagi, gdyby to moja mama została pominięta. Jeśli moja mama nie wie, co dzieje się w naszym życiu, to ja jestem złą córką. Jeśli jego mama nie wie, co dzieje się w naszym życiu, jestem złą synową – dodaje na koniec.
Strickell podkreśla, że poślubiła dorosłego mężczyznę. Faceta, który miał dobry kontakt z mamą. Nie widzi powodu, dla którego miałaby teraz na swoje barki brać tę odpowiedzialność.