No wiesz, self-care. Śpij co najmniej 8 godzin. Na materacu za dwa koła promowanym przez influencerki. Wypijaj minimum 2 litry wody dziennie, najlepiej z dodatkiem kilku kropli cytryny sycylijskiej. O poranku poświęć 10 minut na journaling w swoim dzienniku wdzięczności, przed snem medytuj przy dźwiękach gongów tybetańskich. Do tego regularnie ćwicz, chociażby z Chodakowską. Trzymaj "czystą michę", bo "jesteś tym, co jesz". Codziennie znajduj czas na małe przyjemności, takie tylko dla ciebie. Nie masz czasu? No co ty, wszystko jest kwestią dobrej organizacji.
Zmęczyło mnie samo pisanie tych kilku zdań, a jestem bezdzietną singielką z mnóstwem wolnego czasu. Powiedz, że ma o siebie "zadbać" matce trojga dzieci na etacie. Wiem, zaraz pojawią się głosy matek czworga, pięciorga, przekonujących, że wszystko JEST kwestią organizacji. Może dla was.
Self-care, czyli jak wzbudzić w kobietach poczucie winy
Psycholożka i wykładowczyni dr Kelly E. Green, prywatnie samodzielna mama trojga, pisze tak: "Te wszystkie rzeczy są ważne i cenne, ale jednocześnie brzmią jak niekończąca się lista rzeczy do odhaczenia, które tak naprawdę nie oddają tego, co jest kluczowe, by czerpać satysfakcję z życia. Kiedy ktoś tonie przytłoczony codziennymi obowiązkami, cały ten self-care jest dla niego niemalże niewykonalny".
Wszystkie te powyższe sposoby na to, jak o siebie zadbać, często są:
Oczywiście, że ważne jest, żeby się wysypiać, pić dużo wody, zdrowo się odżywiać, ruszać się dla przyjemności. Ale ważny jest też balans i dostosowanie tych wszystkich rzeczy do zrobienia do własnego życia. Życie zamożnej mężatki, matki jednego dziecka, mieszkającej w dużym mieście z nianią do pomocy wygląda zupełnie inaczej niż samodzielnej matki dwójki dzieci pracującej za najniższą krajową w małym mieście. Chcieć to nie zawsze znaczy móc, niezależnie od tego, ilu internetowych guru zrobi z tego swój slogan reklamowy.
Self-nurturing: na czym polega?
Dr Green proponuje, by ten wyświechtany self-care zastąpić innym pojęciem: self-nurturing od słowa nurture, czyli pielęgnować, dbać, troszczyć się, wspierać. By praktykować self-nurturing, nie potrzebujesz podkreślających pupę legginsów i suplementów z kolagenem. Ani subskrypcji premium na Spotify. Ani trzech godzin dziennie tylko dla siebie. To 4-stopniowa praktyka, nad którą pracujesz cały czas, bo polega ona na zmianie przekonań głęboko zakorzenionych w twojej głowie.
- Dokształcaj się. Zwiększaj swoją świadomość dotyczącą popularnych trendów i ich źródeł. To jak z samym self-care: dbanie o siebie jest ważne, ale trzeba umieć rozróżniać własne potrzeby od tych sztucznie stworzonych przez kogoś, kto chce na tobie zarobić. Jeśli nakładanie maseczki na twarz czy wycisk na bieżni sprawiają ci przyjemność, znakomicie! Rób to, ale dla siebie, a nie dlatego, że ktoś mówi, że tak trzeba.
- Poznaj siebie. Zastanów się nad tym, co jest dla ciebie w życiu najważniejsze, jakie są twoje priorytety i wartości. Odpowiedz na pytanie, czy żyjesz w zgodzie ze sobą?
- Wiesz już, co jest dla ciebie ważne. Teraz pomyśl nad tym, co możesz zrobić, by twoje życie było zgodne z twoimi wartościami i priorytetami.
- Ostatni krok: zacznij żyć w zgodzie ze sobą, ze swoim systemem wartości, nawet jeśli jest on różny od tego, co widzisz w mediach społecznościowych albo u innych osób. Nikt za ciebie nie przeżyje twojego życia.
Prawdziwe dbanie o siebie to podążanie ścieżką, którą sama wybierzesz. To świadomość, że będziesz popełniać błędy i trafiać na ślepe uliczki. Dr Green daje jeszcze jedną cenną radę: bądź dla siebie wyrozumiała i elastyczna. Twoje potrzeby mogą się zmieniać, może się też okazać, że coś, co dawało ci radość i satysfakcję, nagle staje się utrapieniem. Nie ma nic złego w zawróceniu i szukaniu innej drogi.
źródło: psychologytoday.com