Kobieta kupiła córce nowe ubrania. Chciała tak pomóc swojemu dziecku. Jakiś czas później zauważyła jednak, że wszystkie kreacje trafiły do aplikacji sprzedażowej. Matka jest przekonana, że córka powinna była spytać się jej o zgodę. Mogła też zwrócić prezent, skoro ten jej się nie spodobał. Kobieta chętnie by go przyjęła, bo nosi ten sam rozmiar.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pewna mama opisała powyższą historię na forum MoneySavingExpert. Kobieta jest przekonana, że córka, sprzedając podarek okazała jej w ten sposób absolutny brak szacunku i wdzięczności. Szukała poparcia wśród internautów, jednak nie wszyscy stanęli po jej stronie. Wielu uznało, że skoro podarowała prezent i nie postawiła żadnych warunków, nie może teraz mieć pretensji do własnego dziecka.
Nie jest napisane wprost, ile córka ma lat: to dorosła kobieta, czy może starsza nastolatka? Sam temat jednak daje do myślenia. Jako osoba, która aktywnie korzysta z Vinted czy OLX dostrzegam, jak wiele nastolatek wyprzedaje swoje ubrania w sieci. Na początku dość odruchowo myślałam: "rodzice kupują ubrania, a oni tak beztrosko je spieniężają". Potem jednak doszłam do wniosku, że mój punkt widzenia wynika z faktu, że jestem milenialsem.
Nas uczono czegoś innego
Pamiętam czasy, gdy nie tak łatwo było kupić coś fajnego w sklepie. Ubrania nosiło się głównie po starszym rodzeństwie czy kuzynach lub kupowało w lumpeksach. Te nowe, sklepowe, czekały w szafie na wyjątkowe okazje. Gdy dostawało się kreację, np. sukienkę od babci, trzeba było w niej chodzić, by sprawić jej przyjemność. Najlepiej założyć od razu lub przy najbliższej możliwej okazji, by tak okazać wdzięczność. Nie było miejsca na to, co dziecko uważa na temat takiego prezentu.
Szczerze mówiąc, do dziś mam problem z tym, gdy ktoś oferuje mi jakieś ubranie, autentycznie głupio mi odmówić. Ciężko mi powiedzieć wprost: "nie podoba mi się" lub "to nie w moim stylu". Mam problem, by oddać lub odsprzedać nietrafiony prezent, jakby to było niestosowne zachowanie.
Jak większość milenialsów mam tendencję do gromadzenia "przydasiów". Mimo wielokrotnych prób redukcji zawartości szafy zawsze kończy się tak samo. W skrócie daleko mi do Marie Kondo.
Cenna lekcja czy brak wdzięczności?
Jeśli współczesna młodzież jest w stanie samodzielnie zarządzać zawartością swojej szafy, to wydaje się to być naprawdę dobrą lekcją. Na Vinted od nastolatków poza odzieżą można kupić także planszówki czy stare zabawki. Kilka razy kupując ubrania od dorosłej osoby, dostałam karteczkę odręcznie napisana przez dziecko z podziękowaniem, bo zbiera na jakiś cel. Wygląda więc na to, że i rodzice wspierają taką zaradność.
Pytanie tylko, czy jeśli dziecko nie jest pełnoletnie i samo nie kupiło tych rzeczy, czy może samo decydować o ich losie? Czy może zawsze powinno pytać rodziców o zgodę? Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Bo mi się wydaje, że jeśli w ten sposób pozbywają się czegoś, co jest im zbędne, to czemu nie.