Przyjęcie urodzinowe dla dziecka można zorganizować na wiele różnych sposobów. Mimo to jest kilka stałych elementów, które muszą mieć miejsce, by nazwać to urodzinową imprezą. A może wcale nie muszą? Decyzja pewnej mamy mocno mnie zadziwiła, ale po chwili namysłu stwierdziłam, że wcale bym się nie obraziła, gdyby to był nowy urodzinowy trend.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ponieważ mam 10-letnią córkę widziałam już niejedną urodzinową imprezę. Pomysły są przeróżne – od skromnych i kameralnych po takie, że szczęka opada. Moim osobistym zdaniem dzieciaki mogą być zachwycone wszystkim, bez względu na to, ile się wyda, o ile trafi się z pomysłem. Klasyką dla przedszkolaków są jednak zazwyczaj bawialnie i sale zabaw.
Podczas gdy u starszej duże imprezy odchodzą do lamusa, zaczynamy drugą runę z naszym maluchem. Za nami pierwsza bardzo udana zabawa, która mocno zapadnie mi w pamięć.
Zadziwiła mnie ta decyzja
W planie była nie tylko swobodna zabawa w bawialni, ale i animacje. Nie zabrakło także poczęstunku. Przekąski serwowane na takich salach często trafiają w gusta przedszkolaków (nie zawsze rodziców). Jako mama alergika mam problem z tym punktem programu, bo muszę córce zakazywać próbowania wielu z nich. Tym razem na szczęście córka miała w czym wybierać, a i owoce cieszyły się dużą popularnością wśród maluchów.
Pod koniec imprezy zazwyczaj jest czas jeszcze na jedną ekstra porcję cukru, czyli tort. Okazało się jednak, że mama solenizanta zupełnie z niego zrezygnowała. Najpierw był mój szok i zdziwienie, a potem zachwyt.
Skupmy się na tym, co jest ważne
Była świeczka w małej babeczce i odśpiewanie sto lat. Mama przyznała, że podjęła taką decyzję, gdyż był w planie słodki poczęstunek i nie chciała dzieci faszerować jeszcze dodatkowym cukrem. Na takich imprezach dzieciaki jedzą, co chcą, zupełnie bez kontroli rodziców. Zazwyczaj wiąże się to z pochłanianiem naprawdę dużych ilości ciastek, cukierków, żelek, chipsów itp. Jakby tego było mało, potem jest jeszcze tort: zazwyczaj kupny, często sztuczny i zbyt słodki.
Wyłamanie się ze schematu nie zawsze jest łatwe, ale myśląc o tym, co jest dobre dla naszych dzieci, naprawdę warto. Nawet nie chodzi o żałowanie dzieciom słodkości, lęk przed skokiem cukru u niespełna 4-latka czy obawy o ból brzucha. Chodzi także o pewne nawyki, bo czy urodziny muszą się wiązać z niepohamowanym objadaniem i to niezdrowymi rzeczami? Czy nie lepiej skupić się na gościach i dobrej wspólnej zabawie? Jeśli rezygnacja z tortu to jakiś nowy trend, to ja podpisuje się pod nim obiema rękami.
Owszem, trochę dzieciaki zgłupiały, że nie ma dużego tortu, ale szybko wróciły do dalszej zabawy (zamiast 15 minut jeść ciasto). Nikt nie rozpaczał, że nie ma ciasta. Te same dzieciaki obchodzą owocowe urodziny w przedszkolu i przyjmują to dość normalnie. Urodzinowy tort mają w domu z rodziną i chyba ten jeden wystarczy, prawda?