Centra handlowe wychodzą naprzeciw rodzicom i chcąc ułatwić im życie, wyznaczają specjalne miejsca parkingowe. Są one bardzo atrakcyjne: większe i blisko wejścia, dlatego kuszą wiele osób. Tym razem oberwało się rodzicom z dziećmi. Dlaczego ta mama uważa, że nie są to miejsca dla wszystkich? Ma konkretne argumenty.
"Miejsca parkingowe dla rodziców i dzieci w supermarketach powinny być zarezerwowane przede wszystkim dla osób z dziećmi do piątego roku życia" – stwierdziła w swoim poście opublikowanym na mumsnet.com pewna mama, dodając: "Za wyjątkiem starszych dzieci ze specjalnymi potrzebami (chociaż w takich przypadkach miejsce dla osób niepełnosprawnych mogłoby być bardziej odpowiednie, jeśli spełniają kryteria)".
Te miejsca parkingowe są wygodne, bo są ulokowane blisko wejścia do sklepu. Warto jednak zrozumieć, że dla mam maluszków, wygoda z nim związana wygląda nieco inaczej.
Autorka postu postanowiła przytoczyć swoją historię, by wyjaśnić, jak olbrzymią różnicę robi to, gdzie parkujesz, nawet jeśli masz dzieci. W markecie, w którym kobieta robi zakupy, tuż obok miejsca dla rodziców na parkingu stoją także wózki zakupowe dla maluszków.
Jednak tym razem to miejsce było zajęte, chwilę przed nią zapakowała na nim rodzina z 13-latkiem, która ewidentnie uznała, że: kto pierwszy, ten lepszy.
Potem młoda mama miała problem ze znalezieniem miejsca, gdzie łatwo byłoby wyjąć małe dziecko z auta. Następnie musiała krążyć między pojazdami, by dotrzeć do wózków, cały czas trzymając malucha na rękach. Droga powrotna z zakupami zapewne także była niemałym wyzwaniem.
Internautka preprowadziła małą sondę, w której dała dwie odpowiedzi: a – to, że dziecko ma poniżej 16 roku życia, nie uprawnia do parkowania na takim miejscu, b – kto pierwszy, ten lepszy. Komentujących, rzecz jasna, pytanie to podzieliło na dwa obozy.
Mamy maluszków wymieniły szereg czynności, które są trudne do wykonania na zwykłym miejscu parkingowym.
"Myślę, że takie miejsca powinny być przeznaczone dla osób, których dziecko korzysta z fotelika samochodowego. Dzięki dodatkowej przestrzeni można wystarczająco szeroko otworzyć drzwi, nie uderzając w inny samochód" – napisała jedna.
"Przecież starsze dziecko bez problemu może odpiąć pas i wysiąść bez potrzeby otwierania drzwi na oścież" – napisała kolejna.
Ale znaleźli się i doradcy, którzy twierdzili, że wystarczy nie przyjeżdżać w godzinach szczytu lub mieć w aucie chustę, by nie musieć trzymać dziecka na rękach. Byli zdania, że gdy dziecko autorki postu skończy 5 lat, sama zmieni zdanie i będzie uważała, że to miejsce także jej się należy.
Z punktu widzenia mamy, szczerze polecam osobom, które twierdzą, że to takie łatwe, spróbować nieść na rękach ważące kilka kilogramów dziecko i zakupy między parkującymi autami. Wpakować dziecko do fotelika, gdy drzwi da się jedynie ledwo uchylić. Mało kto zwraca uwagę na to, czy w aucie jest fotelik. Sama nie raz musiałam wsadzać dziecko od drugiej strony, bo nie miałam nawet jak otworzyć drzwi. Słyszałam także wielokrotnie, że przecież rodzice takich małych dzieci nie muszą zabierać ich na zakupy.
Czy parkowanie na zwykłym miejscu z maluchem jest niewykonalne? Ależ oczywiście, że można sobie poradzić. Tylko może, zamiast mówić mamom jakie to proste, to może wystarczy okazać im nieco więcej empatii i życzliwości, bo zakupy z niemowlakiem to naprawdę nie jest ich widzimisię.