Rozdawnictwo. Populizm. Pole do kombinowania. Nie w smak nam kolejne świadczenie dla rodziców. Bo to za "moje pieniądze", "mnie nikt nic nie dał". Witamy w polskim piekiełku zawiści.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jest babciowe! Już nie będzie trzeba wybierać między pracą a macierzyństwem. 1500 na każdego maluszka, jeśli rodzice będą aktywni zawodowo. Dziadkowe też możliwe, żeby nie było!", napisał we wtorek na Facebooku Donald Tusk. I się zaczęło.
O co chodzi z babciowym?
Świadczenie "Aktywny rodzic", czyli potocznie "babciowe", ma wspierać matki w powrocie do pracy po macierzyńskim. Matka, która chce wrócić do pracy, dostanie 1500 zł miesięcznie. – Może opłacić za tę kwotę żłobek, opiekunkę albo może też podzielić się tymi pieniędzmi z symboliczną babcią – mówił Donald Tusk podczas kampanii wyborczej.
W ramach programu rodzice mogą otrzymać trzy formy dofinansowania opieki nad dziećmi w wieku od 12. do ukończenia 35. miesiąca życia:
aktywni rodzice w pracy (babciowe): 1500 zł miesięcznie przez 24 miesiące na opiekę nad dzieckiem przez innego członka rodziny lub nianię, jeśli rodzice wracają do pracy;
aktywnie w żłobku: zastąpi obecne dofinansowanie w wysokości do 400 zł do opłaty za pobyt dziecka w żłobku, klubie dziecięcym lub pod opieką opiekuna dziennego – do 1500 zł (1900 zł na dziecko z niepełnosprawnością) dla rodziców aktywnych zawodowo, jednak nie więcej niż wysokość opłaty, jaką rodzice ponoszą za pobyt dziecka w instytucji opieki;
aktywnie w domu: 500 zł miesięcznie przez 24 miesiące dla rodziców, którzy nie mogą skorzystać z 2 pozostałych programów. Świadczenie będzie przysługiwało na analogicznych zasadach, jak obecnie funkcjonujący Rodzinny Kapitał Opiekuńczy,z tą różnicą, że dofinansowanie będzie należeć się na każde, w tym na pierwsze i jedyne, dziecko.
– To program, który sprzyja wolności wyboru. Jeśli rodzice zechcą powierzyć dziecko babci, dziadkowi, członkowi rodziny, niani i wrócić do pracy, dostaną wsparcie państwa. Jeśli wolą posłać dziecko do żłobka, również dostaną wsparcie. Jeśli jednak preferują bardziej tradycyjny model i chcą zostać z dziećmi w domu, także dostaną wsparcie – wyjaśniała podczas wtorkowej konferencji prasowej ministra pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
A czemu niby mamy pomagać?
Wydawać by się mogło, że nikogo nie trzeba uświadamiać, że sytuacja kobiet po macierzyńskim na rynku pracy jest dramatyczna. Przypomnijmy: co piąta niepracująca matka dziecka w wieku 7-9 lat nie może znaleźć odpowiedniej pracy. Na 1000 pracujących kobiet przypada 1012 biernych zawodowo (dane Polskiego Instytutu Ekonomicznego). Aktywnych zawodowo jest tylko 63 proc. Polek w wieku 15-64 lat. 3/4 kobiet w wieku 20-49 lat, które nie są aktywne zawodowo, nie pracuje lub nie poszukuje pracy, bo ma pod opieką dzieci (dane Eurostatu).
A jednak. Wystarczy przeczytać komentarze w mediach społecznościowych, jak te pod wspomnianym postem premiera, żeby odkryć, że Polacy albo o tym nie wiedzą, albo jest im to zupełnie obojętne. Przecież nie dotyczy ich bezpośrednio, a liczą się tylko: ja, dla mnie, o mnie.
Oto kilka przykładowych reakcji pod postem Donalda Tuska [pisownia oryg. – przyp.red.]:
"A ja wychowałam bez dodatków i pracowałam. A teraz tylko dajcie. A kto mi dał. Sama z mężem zapracowałem"
"Wydaje mi się ze w przedziwny sposób są rozdysponowane moje pieniądze . Poproszę 1500 na pieska, musi być sam w domu kiedy ja pracuje"
"To Pan tak z własnej kieszeni?"
"Rozdajmy jeszcze więcej pieniędzy! Powinno się wprowadzic jeszcze ciociowe, wujkowe i sąsiedzkie"
"Widzę, że w rozdawnictwie jest Pan lepszy od Kaczyńskiego. Jeszcze parę socjali i będę płacił zusu 3000"
"Kolejne rozdawnictwo i pole do kombinowania. Może lepiej zapewnić godne warunki zatrudnienia i opieki w żłobkach i przedszkolach oraz dopłaty do przedszkoli"
"Przepraszam, a co z osobami, które już nie mają małych dzieci, jeszcze nie dostają emerytowanych trzynastek, a na to wszystko pracują????? Co dla nich?????"
"Hahahaha to zaczyna się robić śmieszne i tragicznie jednocześnie. Odkąd pamiętam NIGDY nie dostałam ŻADNEJ pomocy od państwa i znowu się nie załapię, dlaczego?Bo od zawsze pracuję na kilka etatów, jednocześnie studiuję i robię certyfikacje, a przez niepewność jutra nie odważę się, jak wielu innych ludzi, na posiadanie dzieci".
Zapominamy, że ci rodzice, którzy skorzystają ze świadczenia i wrócą do pracy, będą odprowadzać składki i płacić podatki. Nie otrzymują tego za darmo. I zgoda, "Aktywny rodzic" nie jest programem idealnym. Na pewno jest też produktem politycznym, odpowiedzią na programy wprowadzone przez PiS. I tak, w Polsce jest wiele innych obszarów, które także wymagają zaopiekowania i uwagi.
Dopóki jednak nie zrozumiemy, dlaczego ważna jest aktywizacja zawodowa matek i jak stworzenie młodym rodzicom warunków do godnego życia może przekładać się na sytuację demograficzną w naszym kraju – oraz dlaczego jej poprawa leży w interesie nas wszystkich (tak, singli, właścicieli piesków, ludzi, którzy nigdy pomocy od państwa nie otrzymali, również), dopóty będziemy wypisywać te pełne pretensji i samoużalania się komentarze w internecie. Taki przywilej ignorancji.