"Jest babciowe! Już nie będzie trzeba wybierać między pracą a macierzyństwem. 1500 na każdego maluszka, jeśli rodzice będą aktywni zawodowo. Dziadkowe też możliwe, żeby nie było!", napisał we wtorek na Facebooku Donald Tusk. I się zaczęło.
Świadczenie "Aktywny rodzic", czyli potocznie "babciowe", ma wspierać matki w powrocie do pracy po macierzyńskim. Matka, która chce wrócić do pracy, dostanie 1500 zł miesięcznie. – Może opłacić za tę kwotę żłobek, opiekunkę albo może też podzielić się tymi pieniędzmi z symboliczną babcią – mówił Donald Tusk podczas kampanii wyborczej.
W ramach programu rodzice mogą otrzymać trzy formy dofinansowania opieki nad dziećmi w wieku od 12. do ukończenia 35. miesiąca życia:
– To program, który sprzyja wolności wyboru. Jeśli rodzice zechcą powierzyć dziecko babci, dziadkowi, członkowi rodziny, niani i wrócić do pracy, dostaną wsparcie państwa. Jeśli wolą posłać dziecko do żłobka, również dostaną wsparcie. Jeśli jednak preferują bardziej tradycyjny model i chcą zostać z dziećmi w domu, także dostaną wsparcie – wyjaśniała podczas wtorkowej konferencji prasowej ministra pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Wydawać by się mogło, że nikogo nie trzeba uświadamiać, że sytuacja kobiet po macierzyńskim na rynku pracy jest dramatyczna. Przypomnijmy: co piąta niepracująca matka dziecka w wieku 7-9 lat nie może znaleźć odpowiedniej pracy. Na 1000 pracujących kobiet przypada 1012 biernych zawodowo (dane Polskiego Instytutu Ekonomicznego). Aktywnych zawodowo jest tylko 63 proc. Polek w wieku 15-64 lat. 3/4 kobiet w wieku 20-49 lat, które nie są aktywne zawodowo, nie pracuje lub nie poszukuje pracy, bo ma pod opieką dzieci (dane Eurostatu).
A jednak. Wystarczy przeczytać komentarze w mediach społecznościowych, jak te pod wspomnianym postem premiera, żeby odkryć, że Polacy albo o tym nie wiedzą, albo jest im to zupełnie obojętne. Przecież nie dotyczy ich bezpośrednio, a liczą się tylko: ja, dla mnie, o mnie.
Oto kilka przykładowych reakcji pod postem Donalda Tuska [pisownia oryg. – przyp.red.]:
Zapominamy, że ci rodzice, którzy skorzystają ze świadczenia i wrócą do pracy, będą odprowadzać składki i płacić podatki. Nie otrzymują tego za darmo. I zgoda, "Aktywny rodzic" nie jest programem idealnym. Na pewno jest też produktem politycznym, odpowiedzią na programy wprowadzone przez PiS. I tak, w Polsce jest wiele innych obszarów, które także wymagają zaopiekowania i uwagi.
Dopóki jednak nie zrozumiemy, dlaczego ważna jest aktywizacja zawodowa matek i jak stworzenie młodym rodzicom warunków do godnego życia może przekładać się na sytuację demograficzną w naszym kraju – oraz dlaczego jej poprawa leży w interesie nas wszystkich (tak, singli, właścicieli piesków, ludzi, którzy nigdy pomocy od państwa nie otrzymali, również), dopóty będziemy wypisywać te pełne pretensji i samoużalania się komentarze w internecie. Taki przywilej ignorancji.