Rodzice 3-latka uczęszczającego do niepublicznego przedszkola "Bajka" w Bydgoszczy podejrzewali, że jedna z nauczycielek krzyczy na dzieci. By zweryfikować swoje podejrzenia, umieścili w spodniach synka mikrofon – informuje wyborcza.pl. Sprawa trafiła na policję.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Lidia Kowalska, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy, potwierdziła w rozmowie z "Wyborczą", że taka sytuacja miała miejsce, nie podała jednak szczegółów. Wiadomo, że na początku marca do jednego z bydgoskich komisariatów zgłosili się rodzice dzieci uczęszczających do integracyjnego przedszkola "Bajka", jednej z najlepiej ocenianych placówek w mieście. W ramach dowodu, że nauczycielka krzyczy na dzieci, rodzice przedstawili trwające ok. 4 godzin nagranie z przedszkola. Jeden z rodziców potajemnie umieścił w spodniach dziecka mikrofon.
Dyrektorka: mam żal do rodziców
Dyrektorka placówki Stefania Wasilewska przyznaje w rozmowie z "Wyborczą", że ma żal do rodziców, którzy zamiast najpierw zgłosić problem i opowiedzieć o swoich podejrzeniach dyrekcji, zainstalowali podsłuch i poszli na policję.
– "Cicho bądź!", "Uspokój się!", "Nie idź tam!" – takie słowa padły. Może trochę zbyt stanowcze jak do trzylatków. A może to nagranie jest przekłamane trochę, sama nie wiem. To dla mnie, a właściwie dla nas wszystkich tutaj, bardzo stresująca sytuacja – mówi Wasilewska.
Rodzice przedszkolaków są podzieleni
Dziennikarze "Wyborczej" dotarli do rodziców kilkorga dzieci uczęszczających do placówki. Część z nich stanowczo potępia zachowanie nauczycielki i domaga się wyciągnięcia konsekwencji – na ten moment wychowawczyni dostała jedynie upomnienie. Zwracają oni uwagę, że krzyk na dziecko jest niedopuszczalny, zwłaszcza jeśli mówimy o grupie, w której są dzieci szczególnie wrażliwe na bodźce – do przedszkola chodzą m.in. dzieci z autyzmem.
Część rodziców twierdzi, że nauczycielka nie zrobiła nic, przez co należałoby ją pozbawić pracy. W 4-godzinnym nagraniu krzyk czy podniesiony głos słyszalny jest tylko w kilku minutach – przekonują.
– Nawet jeśli zdarzyło jej się krzyknąć na dziecko, to przecież wystarczyło pójść, zwrócić uwagę, ostrzec. Odnoszę wrażenie, że w tej całej sytuacji nikt nie zdał egzaminu z komunikacji interpersonalnej – mówi jedna z matek dzieci z grupy trzylatków.
W przedszkolu ma odbyć się głosowanie. Rodzice mogą także zdecydować, czy chcą zostawić dzieci w dotychczasowej grupie trzylatków, czy przenieść je do innej, równoległej.
Czy nagrywanie innych jest legalne?
Nagrywanie dźwięku bez wiedzy osoby nagrywanej może zostać uznane za próbę nielegalnego uzyskania informacji, co podlega karze grzywny lub więzienia do dwóch lat. Ważne są jednak okoliczności: jeśli urządzenie nagrywające zostaje zainstalowane z troski o dobro i bezpieczeństwo dziecka, taka sprawa może zostać umorzona.