Za swoimi prostymi jak drut włosami nie przepadam. Kiedy nie byłam jeszcze mamą, niemalże każdego poranka kręciłam je na termoloki. Zajmowało mi to około 30 minut. Fale utrzymywały się przez 2 dni. Teraz kiedy mam trzech synów, mnóstwo obowiązków i niekończących się wyzwań, nie mam na to czasu. Jakiś czas temu w Rossmannie pojawił się hitowy wałek, na który mogę zakręcić włosy dosłownie w 2 minuty. Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
O metodzie kręcenia włosów na pasek od szlafroka słyszałam już dawno. Spróbowałam raz, ale mnie nie przekonała. Pasek zsuwał się, trudno było na niego zakręcić włosy. Wszystko spadało, a ja nie miałam czasu na poprawki i kolejne próby. Zrezygnowałam. Kilka miesięcy temu podczas szybkich zakupów w Rossmannie zobaczyłam zestaw do stylizacji włosów, który zwrócił moją uwagę. Wrzuciłam do koszyka, zapłaciłam i pobiegałam dalej.
Gdzie ta kobiecość?
Macierzyństwo to wyzwanie. Przynajmniej dla mnie, matki trójki dzieci. To nie tylko morze miłości, ale także mnóstwo wyzwań, trudnych zadań i zaskakujących zwrotów akcji. To nieustanny brak czasu, pęd i pośpiech. O chwili samotności i spokoju mogę, póki co, tylko pomarzyć.
W tym codziennym pędzie zapominam o sobie, koncentruję się głównie na dzieciach. Bo to przecież one były, są i będą dla mnie najważniejsze. O ile za wyjściem do kina, teatru czy galerii handlowej nie tęsknię, to brakuje mi czegoś zupełnie innego. Czasu, by zadbać o siebie. By w spokoju poleżeć z maseczką na twarzy, ułożyć sobie włosy, czy zrobić makijaż. I to chyba włosy są (a w sumie raczej były) moją największą zmorą. Bo tych moich prostych jak drut po prostu nie lubię.
Od kiedy pamiętam, kręciłam je na gorące termoloki. Używałam dużo pianki, lakieru, by efekt utrzymał się jak najdłużej. By zakręcić każde pasmo, jedno po drugim, potrzebowałam około 20-30 minut. Kiedy nie miałam dzieci, mogłam sobie na to
pozwolić. Teraz mogę o lokach jedynie pomarzyć. Najczęściej wiążę włosy w kitkę i zaczynam dzień. Myślałam też o ich obcięciu, ale na szczęście zrezygnowałam z tego pomysłu.
Wiem, że wiele mam ma podobnie. Chciałyby o siebie zadbać, zakręcić włosy, ładnie się umalować, ale najzwyczajniej w świecie nie mają na to czasu. Zdarza się, że lustro omijają szerokim łukiem, by nie patrzeć na tę zrobioną w biegu, niestaranną fryzurę.
Mała rzecz a cieszy
Jakiś czas temu kupiłam w Rossmannie zestaw do stylizacji włosów, który od razu po przyjściu do domu postanowiłam przetestować. Oczywiście szybko, w biegu
bo dzieci już czekały na obiad. Nałożyłam na włosy piankę i szybko zawinęłam je
na długi wałek. Ku mojemu zaskoczeniu zajęło mi to nie dłużej jak 3 minuty.
W pierwszej chwili miałam mieszane uczucia, bo nie wierzyłam, że to w ogóle zadziała.
Myślałam, że tu żaden ładny lok się nie pojawi. Myliłam się. Kiedy zdjęłam wałek,
moim oczom ukazały się piękne fale. Delikatnie rozczesałam je palcami i byłam pod wrażeniem. Zrobiłam nawet szybki makijaż, by pokazać wam efekt.
Kilka słów o zestawie
Zestaw do włosów kupiłam w Rossmannie za około 30 zł. W jego skład wchodzi długi wałek, dwie gumki i spinka.
Wałek przekładamy przez głowę i przypinamy spinką dołączoną do zestawu.
Na wałek nawijamy pasma włosów (kręcenie zaczynamy od twarzy).
Zawijamy końcówki wałka i wiążemy gumką.
Wrzucam filmik znaleziony na Instagramie, by lepiej zobrazować cały ten proces.
Po kilku godzinach hollywoodzkie loki już są gotowe. By efekt utrzymał się dłużej, przed rozpoczęciem stylizacji nakładam piankę do włosów, a po jej zakończeniu pryskam fryzurę lakierem. Jeśli tak jak ja, lubisz mieć pokręcone włosy, ale na termoloki, lokówkę czy inne cuda nie masz czasu, skorzystaj z wałka, który dostępny jest w Rossmannie (zarówno stacjonarnie jak i on-line). Aktualna cena on-line to niecałe 27 zł.