małe dzieci
Rodzice chętnie przekazują sobie zabawki i ubrania po dzieciach. Fot. 123rf.com
REKLAMA

"Idzie wiosna i zaczęłam nieco narzekać koleżance, że czekają mnie spore zakupy. Synek mocno urósł i robi się coraz cieplej. Znajoma szybko zaproponowała, bym się wstrzymała z wyprawą do sklepu, to przywiezie rzeczy po swoim dziecku. Bardzo się ucieszyłam.

Miły gest?

Gdy przywiozła ubranka, usiadłam i od razu zaczęłam zachwycać się zawartością worka. Dziękowałam i mówiłam, że się bardzo przyda. Nie byłam przekonana do wszystkiego, ale przecież darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Wiedziałam, że większość ciuszków się nada i będzie dla mnie spora oszczędność. Pomyślałam, że kupię czekoladę, by się odwdzięczyć. To był przecież bardzo miły gest.

Po kilku dniach koleżanka jednak zadzwoniła i powiedziała, że mam jej zapłacić 200 zł. Zgłupiałam. Od początku byłam przekonana, że ubranka, które mi przywiozła, oddaje mi na zawsze lub pożycza. Gdy wcześniej rozmawiałyśmy, to mówiła: 'przywiozę ci', 'przyda ci się', 'mam dla ciebie fajną kurtkę' itp. Absolutnie nigdy nie wspomniała o cenach i płaceniu za cokolwiek. 

Bez wyboru

Zatkało mnie. Poczułam, że nie mam wyboru. Głupio byłoby spakować wszystko i powiedzieć: 'a nie jednak tego nie chcę' albo 'myślałam, że to za darmo'. Zapłaciłam, ale mocny niesmak pozostał.

To nie tak, że chciałam się za darmo nachapać. Świetnie rozumiem, że ona za te rzeczy zapłaciła. Był to wydatek, który ostatecznie chciała, by choć częściowo się zwrócił, ale dlaczego od razu nie postawiła sprawy jasno? Wygląda na to, że dla niej było to oczywiste. Dla mnie jednak nie bardzo.

Ludzie przecież oddają i pożyczają sobie ubranka czy zabawki. Przecież jeśli masz coś kupić, wcześniej sprawdzasz, jaką ma to cenę i na tej podstawie stwierdzasz, czy to chcesz. Koleżanka uważa, że dzięki niej zrobiłam świetny interes i w takich cenach nigdzie nie kupiłabym takich zadbanych ubranek. 

Wiedząc, że mam coś płacić, zupełnie inaczej bym do tego wszystkiego podeszła. Nie wiem, czy zapłaciłabym aż tyle i czy bym kupiła to wszystko. Przede wszystkim miałabym szansę o tym zadecydować, a zostałam postawiona pod ścianą. 

Choć świetnie się dogadujemy, to po tej akcji nawet nie mam ochoty się spotykać. Spotkałyście się z czymś podobnym?".

Czytaj także: