"We wrześniu córka rozpoczęła naukę w klasie 4. To nowy i poważny etap w życiu 11-latków, ale moim zdaniem to nadal małe dzieci. Przynajmniej tak mi się wydawało.
Owszem, mają więcej samodzielności i obowiązków, ale okazuje się, że także wymagań i oczekiwań względem rówieśników. Jednym z nich są odpowiednie ciuchy. Słyszałam, że nastolatki świetnie rozpoznają marki. Noszą firmowe ubrania i zwracają uwagę na to, co noszą koleżanki i koledzy. Nie spodziewałam się, że moje dziecko weźmie udział w tym wyścigu tak wcześnie.
Sama zawsze kupowałam ubrania, które mi się podobają, nigdy zbytnio nie zwracałam uwagi na marki. Średnio nawet się na nich znam. Ubranie powinno być dobrej jakości, takie, w którym dobrze wyglądam oraz które mi się podoba, czyste i zadbane – tego uczyłam moje dzieci. Także staram się nigdy nie przepłacać za odzież.
Klasa 4 to jednak istna szkoła przetrwania. Dzieci potrafią być okrutne w wytykaniu błędów modowych. Sama nie czuję potrzeby kupowania nowych rzeczy czy płacenia więcej w gruncie rzeczy tylko za metkę. Córka jednak bardzo przeżywa, gdy ktoś zwraca jej uwagę, wyśmiewa, czy wytyka ją placem. Zaczęliśmy więc szukać markowych ubrań na wyprzedażach w outletach, na OLX i Vinted, ale to nadal za mało.
Córka nadal ma nieprzyjemności. Teraz koleżanki wytykają jej, że to stare rzeczy. Ubrania z poprzednich sezonów, więc nadal nie spełniają oczekiwań rówieśników.
Pomijając ceny nowych rzeczy, to przede wszystkim nie chcę córki wychować na próżną konsumpcjonistkę. Jej łzy, na które muszę patrzeć każdego dnia, nie dają mi jednak wyboru.
Dziewczynki są mocno przekonane, że to właśnie ubiór świadczy o wartości człowieka. Przecież w ten sposób to pokolenie nie będzie potrafiło w innych dostrzegać nic innego. Naprawdę tego chcemy dla naszych dzieci?".
Czytaj także: https://mamadu.pl/124527,bardziej-niz-rodzicow-kochaja-markowe-ubrania-o-zjawisku-lovemarks