Rodzicielstwo bywa niełatwe, ale czy to powód do narzekania? Nasza czytelniczka zauważyła, że współcześni rodzice uwielbiają się licytować. Robią to jednak w dość specyficzny sposób. – Ciągle słyszę, że najlepsze już praktycznie za mną, a potem będzie już tylko gorzej. Skończcie z tym wzajemnym dołowaniem się – apeluje Liliana.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Gdy urodziła się moja córeczka, świat stanął na głowie. To był okres wielu wyzwań, ale przede wszystkim olbrzymich zmian w naszym życiu. Teraz ma ponad dwa latka i nadal często odczuwam bardzo skrajne emocje, ale z zupełnie innych powodów. To czas bardzo intensywnego rozwoju. Rozpiera mnie duma, gdy uczy się czegoś nowego, ale to także tak bardzo frustrujący i trudny okres.
Pierwsze kroki bardzo nie cieszyły, a teraz muszę mieć oczy dookoła głowy, a do kompletu te emocjonalne huśtawki, wieczny bunt i olbrzymia potrzeba niezależności. To bywa naprawdę meczące. Są momenty, w których po prostu marzę, by ten czas już minął. By szybciutko podrosła i wyrosła z niektórych zachowań.
Czy kiedyś będzie lżej?
Gdzieś tli się ta nadzieja, że gdy Ala pójdzie do przedszkola, to będzie bardziej samodzielna, jeszcze bardziej komunikatywna, ale przede wszystkim zacznie sobie radzić z emocjami. Niestety to, co mówią inne mamy, doprowadza mnie do szału.
Zamiast słów wsparcia czy zrozumienia słyszę jedynie: 'Myślisz, że teraz jest trudno, to poczekaj, co będzie później', 'Teraz narzekasz? Jeszcze zatęsknisz za buntem dwulatka, nastolatek to dopiero się buntuje!', 'Nie nastawiaj się, że będzie lepiej, zobaczysz, jakie wyzwania czekają cię w szkole' itp.
Jak orka na ugorze
Nie wiem, czy to kwestia tego, że matki potrzebują się licytować i udowadniać, że to one mają najgorzej, czy faktycznie nasze pokolenie postrzega rodzicielstwo jako coś ciężkiego i nieprzyjemnego.
Gdy nasłucham się podobnych wypowiedzi, to czasem się łapię na tym, że zastanawiam się, czy w przyszłości moje dziecko nadal będzie kochane i miłe? Czy będę lubiła z nim spędzać czas? Czy starsze dzieci naprawdę są trudniejsze w wychowaniu?
Mimo problemów to przecież fascynujące, że ta mała istota dorasta, rozkwita i się zmienia. Ja chcę czekać na to z ciekawością, a nie z przerażeniem. Nie chcę myśleć, że wszystko, co najlepsze już za mną, a będzie tylko i wyłącznie gorzej.