Dziewczyny i młode kobiety z pokolenia zet oszalały na punkcie trendu "clean girl". Miało być naturalnie i schludnie. Co tu mogło pójść nie tak? Okazuje się, że wiele rzeczy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zaczęło się od TikToka, wiadomo. Szybko podłapały to gwiazdy. A że już 10-letnie dziewczynki wyszukują filmiki o pielęgnacji twarzy i modzie, wszelkie urodowe i odzieżowe trendy momentalnie podłapuje pokolenie alf czy zetek. To głównie te ostatnie pokochały estetykę clean girl. Trend ten pojawił się na przełomie 2021/2022 roku, ale wciąż ma się dobrze. Gorzej, że skręca w złą stronę – i właśnie o tym mówi się coraz głośniej.
Clean girls: naturalnie i minimalistycznie
Koniec ze sztucznymi rzęsami, długimi tipsami i mocnym makijażem. Po pandemii młode dziewczyny i kobiety coraz chętniej robią ukłon w stronę naturalności, wygody i prostoty. Trend clean girl to nie tylko makijaż, ale i sposób pielęgnacji twarzy, odpowiednie ubrania, styl życia.
W teorii wszystko jest jak najbardziej w porządku, estetyka clean girl może być miłą oku odtrutką na zalew sztuczności i glamour. Ubrania w stylu minimalistycznym, bez krzykliwych wzorów, dominują oversizowe kroje i crop topy. Wszystko w neutralnych barwach, żadnych ekstrawagancji. Do tego odpowiednia biżuteria: złote kolczyki-koła, markowe okulary.
Ważna jest jakość. Naturalne materiały, żadnego plastiku. U nas najlepiej, jeśli ubrania szyte są w Polsce. Bluza za 400 zł, buty za 1500, sukienka za 800. Za jakość się płaci. Ratunkiem jest kupowanie markowych ubrań z drugiej ręki. Grupy wymiankowe na Facebooku przypominają gwarny bazar, codziennie wystawiane są kolejne rzeczy, znikają w okamgnieniu. Vinted przeżywa oblężenie, a używana odzież znanych polskich marek schodzi za kilkaset złotych za sztukę. Chętnych nie brakuje.
Clean look: promiennie i bez skazy
Clean girl to też oczywiście odpowiednia pielęgnacja skóry i makijaż. Łatwo odgadnąć, że i w tych kategoriach króluje naturalność. Promienna, zdrowa cera, świeże i lśniące włosy, obowiązkowo gładkie, najczęściej zaczesane w zgrabny koczek. Wyznawczyni tego stylu wygląda świeżo. Wypoczęta, jakby właśnie wróciła z wakacji. Makijaż udaje, że go nie ma, ale nie dajcie się zwieść pozorom. Jest i to bardzo dobrze przemyślany. Wystarczy wrzucić w wyszukiwarkę tiktokową hasło #cleanlook i wszystko jasne.
Żeby cera była promienna, a włosy piękne i odżywione, clean girl nie skąpi pieniędzy na zabiegi kosmetyczne i drogie kosmetyki do pielęgnacji. Trend skręca na niebezpieczne tory, a samoocena coraz większej liczby dziewczyn i kobiet, które chcą wyglądać tak jak podziwiane przez nie influencerki, na tym cierpi.
Bo clean girl się nie poci, nie ma rozczochranych włosów, rozszerzonych porów. Na tym nie koniec: "czysta dziewczyna" używa brzytwy do usunięcia meszku na twarzy, bo w idealnym świecie na twarzy mogą rosnąć tylko (idealne) brwi i (idealne) rzęsy. Nie wierzysz? Ten film ma 48 milionów (!) wyświetleń:
Clean, czyli czysta... czyli jaka?
Clean girls miały stawiać na naturalność i samoakceptację. Trochę nie wyszło? Amerykańskie media rozpisują się o toksyczności i szkodliwości tej mody. "Ten trend odtrąca kobiety innych ras niż biała, kobiety otyłe, kobiety z cerą trądzikową, kobiety niepełnosprawne, kobiety starsze i tak dalej", czytamy w artykule na PureWow.com.
Estetyka clean girl już przez swoją nazwę i nacisk na słowo "dziewczyna" może utrwalać w kobietach strach przed starzeniem się, twierdzą krytycy. Clean, czyli "czysty", też jest problematyczne: sugeruje, że zwolenniczki innych stylów są "brudne". Lubisz mocny makijaż? Masz kręcone włosy? Nosisz obcisłą odzież? Kochasz printy? Niedobrze, nie jesteś dość "czysta".
– To tylko jeden z wielu trendów, może być inspiracją, a jednak clean girl odzwierciedla wartości, którymi kieruje się nasze społeczeństwo (...). Wspiera konsumpcjonizm i mówi nam, że idealna kobieta ma idealnie wyglądające życie i stale nad sobą pracuje – mówi jedna z przeciwniczek trendu w swoim filmie na TikToku.