Uczniowie są mocno przeładowani lekcjami. A gdy chorują, zaległości mnożą się w ekspresowym tempie. Co zrobić, aby nie zostać w tyle z nauką? Dzieci mają na to swoje sposoby. Wiele z nich nieświadomie stosuje metodę, którą, jak się okazuje, wymyślił Mark Zuckerberg.
Reklama.
Reklama.
Nie da się ukryć, że dzieci nie mają lekko. Zdobywanie wiedzy z historii czy geografii może przytłaczać, nie mówiąc już o ogromnej liczbie prac domowych. Najgorzej jest wtedy, gdy uczeń choruje i ma do nadrobienia masę stron z książek. Dawniej trzeba było dzwonić po rodzicach i pytać, co jest zadane. A teraz?
Dziś dzieci same wymieniają się informacjami z kolegami. Wystarczy napisać wiadomość na WhatsApp. W równie łatwy sposób zdobywa się nową wiedzę. Co robi dziecko, kiedy ma potrzebę sprawdzenia jakiejś informacji? Idzie do biblioteki? Nie. Włącza dr Google i zadaje mu pytanie. Modną metodą w edukacji jest też tzw. nauczanie rówieśnicze. Na czym polega?
Peer learning – uczymy się od siebie
Wyobraźmy sobie sytuację, w której zdobywamy wiedzę, wzajemnie dzieląc się tym, co nas interesuje. Na tym właśnie polega peer learning, czyli edukacja rówieśnicza. To proces, w którym dzieci mogą uczyć się od siebie nowych rzeczy i wymieniać się doświadczeniami. Rozwiązują problemy w grupie, zadają sobie pytania i proponują rozwiązania. Każdy może pełnić rolę zarówno nauczyciela, jak i ucznia.
Jak się okazuje, autorem i twórcą tej metody jest Mark Zuckerberg, pomysłodawca i założyciel Facebooka. Przygotowując się do egzaminów, wpadł na pomysł, aby ułatwić sobie naukę. Zdobywał wiedzę poprzez współpracę z koleżankami i kolegami, dzięki czemu szybko zdobył to, co było mu potrzebne. Przy okazji, ucząc się z innymi osobami, mógł spędzać z nimi czas. Łączył więc przyjemne z pożytecznym.
Dzielenie się wiedzą jest wspaniałe
Edukacja rówieśnicza to trend, który wzmocnił się w czasie pandemii. Zdalne lekcje pokazały, że można łatwo się ze sobą komunikować. Ludzie zaczęli dzielić się swoimi pasjami w internecie. Przypomina to trochę grupy facebookowe, na których można wymieniać się umiejętnościami. Ktoś proponuje zajęcia z boksu w zamian za naukę języka angielskiego. Dziś dzięki internetowi dzieci mogą ze sobą rozmawiać, a przy okazji się uczyć. A jeśli ktoś z jakichś powodów nie był obecny na lekcjach, wystarczy spytać kolegę, co było zadane.
Oczywiście peer learning to coś więcej niż uczenie się w grupie. To również kanały edukacyjne, z których można czerpać wiedzę. W internecie pełno jest bezpłatnych tutoriali, dzięki którym można uczyć się majsterkowania, tenisa czy gry na pianinie. Dzieci chętnie oglądają profile, na których różne osoby publikują zadania matematyczne czy dyskutują o bohaterach lektur. Na Instagramie działa spora grupa nauczycieli, którzy dzielą się wiedzą z różnych przedmiotów. Młodzi ludzie lubią z tego korzystać.
Czy peer learning ma duży potencjał? Z pewnością tak, ponieważ uczniowie sami mogą kreować nowe trendy. W sieci chętnie dzielą się zdobytą wiedzą, tworzą własne kanały i publikują nowinki w formie instastories. Każdy sposób jest dobry. Korzystamy, ale też dajemy sporo od siebie.