Bukiet róż, czekoladki, kolacja w jakimś stylowym miejscu i na koniec piękna biżuteria... Od kilku dni wszelkie reklamy i witryny sklepowe wmawiają kobietom i mężczyznom, jak wygląda idealny prezent na dzień 14 lutego. Ewa twierdzi, że prawda jednak jest jednak zupełnie inna...
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Szczerze mówiąc jako młoda dziewczyna, czekałam na ten czas, gdy będę mogła w końcu obchodzić walentynki. Gdy zaczęłam się spotykać z moim mężem, nieco rozczarowało mnie to święto. Owszem, początkowo planowaliśmy jakieś przyjemności, ale zaczęło nas męczyć to całe napinanie się na ten jeden dzień w roku. Jakiś bezsens.
To nie rutyna
Gdzieś jeszcze mam pierwszy walentynkowy upominek i list miłosny, jaki dostałam od mojego męża. To było mega romantyczne i urocze. W kolejnych latach był kolacje, kwiaty, serduszka, biżuteria i bielizna... Z biegiem lat jednak przestaliśmy odczuwać z tego frajdę, by wraz ze wszystkimi uczestniczyć w tym zbiorowym okazywaniu sobie miłości.
Gdy widzę urocze fotki znajomych, którzy się szczycą świętowaniem walentynek w drogiej knajpie, a wiem, że są na granicy rozwodu, to jakoś mi nieswojo. Ten marketingowy szał i wmawianie, że musisz celebrować miłość, przestał do mnie trafiać. Co roku koleżanki pokazują kolczyki i wisiorki, a ja się pytam: czy to naprawdę symbol miłości?
Co chciałabym w zamian
Wszystko, czego chcę na walentynki, to nie musieć myśleć o tym, czego chcę na walentynki. Mam dwójkę małych dzieci i faktycznie gdzieś ucieka w tym wszystkim romantyzm, ale prawda jest taka, że mimo to nie mam ochoty stać na głowie w ten jeden jedyny dzień w roku: kupować bielizny, której nigdy więcej nie założę, otrzymywać kolejnych kolczyków czy próbować menu degustacyjnego. Są może to rzeczy miłe, ale dla mnie nie mają większego znaczenia.
Mój mąż wie, że idealnym upominkiem dla mnie jest:
mieszkanie, które sprzątnęło się bez mojego udziału i gderania...
20 minut w wannie w ciszy i spokoju...
wyjście na zakupy bez dzieci...
kolacja, którą zjemy wspólnie z córkami...
granie w planszówki czy wspólne oglądanie filmu (i to wcale nie romantycznej komedii).
Po prostu moment oddechu, by potem mieć siłę na wspólne celebrowanie małych rzeczy i to każdego dnia".