Młodzi ludzie uwielbiają jazdę na nartach czy snowboardzie, ale co zimowym urlopem, gdy rodzina się powiększa? Rodzice nie chcą rezygnować ze swojej pasji. Jedni wyjeżdżają w większym gronie i wymieniają się opieką nad maluszkami, inni stawiają na wyjazd bez dziecka. Ten drugi pomysł nadal budzi wiele kontrowersji, szczególnie gdy malec... nie zostaje z bliskimi. Nasza czytelniczka przesyła historię swoich znajomych i pyta o wasze zdanie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Sezon narciarski w pełni. Ci, którzy nie mają jeszcze dzieci w wieku szkolnym, mają znacznie więcej swobody w planowaniu terminu takich wyjazdów. Niestety w tym roku nasz sprzęt się kurzy w schowku. Liczę, że z kilka lat, gdy Basia podrośnie, powrócimy na stok. Na ten moment jednak uważam, że taki urlop nie ma zupełnie sensu.
Narty z maluchem to niewypał
Podczas rodzinnego wyjazdu musielibyśmy się z mężem wymieniać opieką nad dzieckiem i praktycznie nie spędzilibyśmy czasu razem. Uznaliśmy także, że roczniakowi ciężko będzie znaleźć jakieś zajęcie. Spacer po okolicy i siedzenie w pokoju? Nie, dziękuję.
Okazuje się jednak, że nie dla wszystkich to tak duży problem. Byłam w szoku, gdy dowiedziałam się, że znajomi ostatnio byli w Alpach. Mają niewiele starszego synka i byłam bardzo ciekawa, czy ich nie umęczyła taka daleka podróż i opieka nad maluchem w ciągu dnia. Zdębiałam, gdy usłyszałam, że zrobili sobie urlop bez dziecka.
Na ten moment dla mnie co najwyżej weekend bez dziecka wchodzi w grę. Rozumiem, że inni mogą mieć nieco inne podejście, ale jeśli dziecko jest zżyte z dziadkami to w sumie czemu nie. Tyle że znajomi nie zostawili synka pod opieką swoich rodziców, ale... opiekunki.
Zlecenie na opiekę
Widząc konsternację na mojej twarzy, wyjaśnili, że dziadkowie to dobra opcja, ale na weekendową zabawę. Tygodniowa opieka to już poważne zobowiązanie i ciężka praca. Woleli jasno określić zasady i syna zostawić pod całodobową opieką profesjonalnej niani. I choć rozumiem ich tłumaczenie, to jednak mam olbrzymie wątpliwości co do takiego pomysłu.
Przecież nie zostawiają akwarium z rybkami, które czasem trzeba karmić, tylko dziecko, które może tęsknić za rodzicami. Roczniak to przecież jeszcze maluszek. Może jestem w błędzie, ale chyba w tym momencie lepsza byłaby opieka ze strony kogoś, z kim jest mocno związane emocjonalnie, np. babci. Opiekunka przecież nie jest (a w moje ocenie nawet nie powinna być) taką osobą, nawet jeśli dziecko ją dobrze zna.
Chciałam się dopytać, jakie jest wasze zdanie na ten temat. Bo mi się to wydaje ogólnie bardzo dziwnym pomysłem, ale znajomi twierdzą, że znają wiele osób, które robią podobnie. Czy to faktycznie dziś taka popularna metoda na urlop bez dziecka?".