Obruszyłam się, kiedy koleżanka zaczęła zdanie słowami: "Ta dzisiejsza młodzież...". Wysłuchałam jednak jej historii do końca i jedno jest pewne: ta dzisiejsza młodzież ma problem.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W końcu udało nam się spotkać, choć umawiałyśmy się od kilku miesięcy. Po serdecznym powitaniu i pełnym gestykulacji nadgonieniu ostatnich miesięcy Asia zaczęła opowiadać o sytuacji, której była świadkinią w czasie ferii. Wybrała się na zakupy do jednego z warszawskich centrów handlowych.
W tym czasie (podobnie jak w weekendy) chyba w niemal każdej galerii handlowej można natknąć się na tłumy nastolatków – i nie mam na myśli wyłącznie dzieci Sephory, czyli przedstawicieli pokolenia alfa z obsesją na punkcie pielęgnacji skóry i makijażu.
Zamiast wezwać pomoc, wyciągają telefony i nagrywają
Podczas zakupów Asia zauważyła poruszenie w jednym z centralnych punktów galerii – przy fontannie. Coś musiało się dziać, bo tłum gapiów, w większości nastoletnich, zaczął się powiększać. Sama stanęła z boku, by przyjrzeć się, co się stało. Nieco zawstydzona, jednak ciekawość wzięła górę. Na posadzce w pobliżu fontanny leżała może 13-, 14-letnia dziewczynka. Wyglądała, jakby zemdlała. Obok kucała jakaś kobieta (być może matka lub przypadkowa osoba) próbująca udzielić nastolatce pomocy.
W tym czasie niemal każda ze zgromadzonych wokół (nastoletnich) osób... trzymała w dłoni telefon i nagrywała całe zdarzenie lub robiła zdjęcia. Do grupki podbiegł ochroniarz, prosząc o zrobienie miejsca. – Oni wyglądali tak, jakby się ucieszyli, że do akcji wkroczył kolejny bohater, zero przejęcia tym, że ta dziewczyna potrzebuje pomocy, że coś mogło się stać – opowiada mi Asia.
Przyglądała się temu zdarzeniu może minutę. Gdy dziewczynka odzyskała przytomność, grupa nastoletnich fotografów-amatorów się rozeszła. Zostali przy niej ochroniarz i kobieta. Asia podeszła do nich i zapytała, czy potrzebują pomocy, czy może nie trzeba wezwać karetki. Okazało się, że dziewczynka choruje na cukrzycę, a kobieta, która przy niej była, to jej mama. Podziękowały, więc Asia wróciła do swoich zakupów – choć wyraźnie przejęta tym, czego właśnie doświadczyła.
Nastolatki po prostu chcą być sławne
Dane przedstawione przez Morning Consult, firmę zajmującą się badaniami rynku, pokazują, że 57 proc. przedstawicieli pokolenia Z (urodzonych w latach 1997–2012) marzy o karierze influencera. Z kolei z raportu "Aspiracje dziewczynek w Polsce" zleconego przez Fundację Inspiring Girls Polska wynika, że prawie połowa (48 proc.) dziewcząt w wieku 10-15 lat chciałaby zawodowo zajmować się prowadzeniem profilu na TikToku i Instagramie lub kanału na YouTubie.
– Samo pragnienie, aby stać się influencerem, nie jest niczym złym. Tak samo jak nie być influencerem. Trzeba jednak pamiętać, że cały czas obracamy się w świecie internetowym, którego przedawkowanie może szkodzić. Jak przedawkowanie czegokolwiek – mówi dla forsal.pl Michał Jeska, założyciel platformy społecznościowej oyou.me.
W obliczu tych danych zachowanie nastolatków w galerii handlowej nie powinno dziwić. A jednak wciąż dziwi – jak młodzież poradzi sobie w sytuacjach kryzysowych, potencjalnie niebezpiecznych, kiedy pierwszą reakcją nie jest wyjęcie telefonu i zadzwonienie pod numer alarmowy 112, ale nagranie filmiku na TikToka?