Niby banalne równanie, ale (za) dużo nawiasów. Obliczysz bez kalkulatora?
Na widok tych wszystkich nawiasów (w nawiasach!) robi mi się dziwnie słabo, a przed oczyma krążą mroczki. Trudno jednak, słowo się rzekło, zagadka u płotu. Do dzieła!
Reklama.
Na widok tych wszystkich nawiasów (w nawiasach!) robi mi się dziwnie słabo, a przed oczyma krążą mroczki. Trudno jednak, słowo się rzekło, zagadka u płotu. Do dzieła!
Drogi internecie, czy słusznie podejrzewam koleżankę z pracy o złośliwość? Kiedy w końcu, po rozciągniętych w czasie bojach wewnętrznych, zmierzyłam się z zagadkami matematycznymi (dowód rzeczowy numer 1 oraz dowód rzeczowy numer 2), ona rzuciła niby od niechcenia, z błyskiem w oku*, "O, to może o tej napiszesz w poniedziałek?", i podsunęła link do X (dawniej Twitter, wiadomo).
Bez chwili wahania oraz, ku swojej zgubie, bez przyjrzenia się zagadce, odpowiedziałam: pewnie! Nadszedł poniedziałek, zerknęłam na rzeczone zadanie na dziś i od tej pory zdążyłam już wysprzątać kocią kuwetę, umyć okna, wydziergać szalik i wyjechać na Mauritius.
Wszystko, byle odwlec w czasie zmierzenie się z tym zadaniem. Ale już, dłużej odkładać tego nie mogę. Oto ono:
[4(5+3)]+6(7-2)-2=?
Jak zawsze w moim przypadku okazuje się, że strach ma wielkie oczy. I jak zwykle w przypadku zadań matematycznych – kłania się znajomość kolejności wykonywania działań:
Czyli to równanie możemy rozwiązać następująco:
4x8+6x5-2=?
32+30–2=60
Prawidłowe rozwiązanie to 60.
Obliczyliście bez kalkulatora? Ja tak. Plus zgłaszam zastrzeżenie do zapisu tego równania: kwadratowy nawias jest tu niepotrzebny, bo zgodnie z kolejnością wykonywania zadań i tak najpierw wykonujemy działania w nawiasach, a potem mnożenie, czyli i tak najpierw dodalibyśmy do siebie 5 i 3, a następnie pomnożyli uzyskany wynik razy 4.
*błysk w oku wyimaginowany, przytoczona wymiana miała miejsce w komunikatorze internetowym.