"Moja córka chodzi za mną krok w krok. Nawet w łazience nie mogę być sama!". Brzmi znajomo? Nie ma chyba rodzica, który nie przeszedłby przez ten etap. Szczególnie dotkliwy może być dla matek. "Mamoza" oznacza, że dziecko nie chce przebywać bez mamy nawet przez sekundę. Co wtedy powinna zrobić matka? Może wypróbować sposób dr Siggie Cohen, która od ponad 30 lat pracuje z rodzinami, wspierając rodziców na ich wychowawczej drodze.
Nieważne, jak gorąco zapewniasz swoje dziecko, że zaraz wrócisz, bo idziesz tylko do łazienki/kuchni, prosisz, by dalej bawiło się swoimi zabawkami czy oglądało książeczkę, ono i tak drepcze za tobą? Dr Siggie Cohen wyjaśnia w swoim instagramowym poście, dlaczego tak się dzieje:
– Twoje dziecko musi cię widzieć, żeby mieć pewność, że tu jesteś. Małe dzieci bardzo polegają na swoich zmysłach i często fiksują się na jednej rzeczy. W tym przypadku fiksują się na tym, że muszą cię widzieć, żeby mieć pewność, że jesteś wciąż z nimi – mówi ekspertka. I proponuje zabawę:
– Poćwicz używanie przez dziecko innego zmysłu, na którym też może polegać. Zagraj z nim w grę. Usiądź obok i powiedz: "Zamknij oczy. Nie widzisz mnie. A czy mnie słyszysz? Tak! Wiesz, że tu jestem? Oczywiście, wciąż tu jestem, ponieważ mnie słyszysz!".
– Baw się tak z dzieckiem, pozostając blisko niego. Stopniowo zwiększaj dzielącą was odległość. Mów: "Idę teraz do kuchni… Ty zostań tutaj i używaj swoich uszu. Daj mi znać, co słyszysz. Otwierające się drzwi lodówki, wodę lecącą do zlewu? Nie będziesz mnie widzieć, ale nadal będziesz mnie słyszeć. Czy wciąż tu jestem? Tak! A kiedy wrócę, możesz mi opowiedzieć o wszystkim, co słyszałeś!".
Internauci są zachwyceni pomysłem dr Siggie. W komentarzach piszą o swoich dzieciach, które nie odstępują ich na krok. Jedna z matek napisała: "Wypróbuję! Udanie się do łazienki w moim domu z dwoma maluchami to widowiskowa dyscyplina sportu!", a inna pisze: "Zrobiłam tak, żeby pomóc dzieciom zasypiać bez mojej obecności w ich pokoju… Zostawiałam otwarte drzwi i kazałam im słuchać, jak sprzątam, myję naczynia, po prostu usypiam dom".
A ty spróbujesz? Nic nie tracisz!
Nawet 4 latki mogą chcieć być zawsze przy mamie i jest to jak najbardziej prawidłowe według norm rozwojowych. Lęk separacyjny pojawia się zazwyczaj w okolicach pierwszych urodzin, czasem wcześniej (w 7-9 miesiącu) i może trwać właśnie do ok. 4 roku życia (stąd też tak częste problemy z rozstaniami w przedszkolu!). Jego nasilenie może być jednak różne, indywidualne dla każdego dziecka. Oznaką lęku separacyjnego jest nie tylko płacz, gdy rodzica nie ma w pobliżu, ale też m.in. odmowa samodzielnej zabawy, wczesne pobudki czy w ogóle problemy ze snem.
Najmłodsze dzieci, niemowlęta i roczniaki, polegają na swoim wzroku, by ocenić, czy ich opiekun jest obecny. "Na tym etapie rozwoju dziecka jego rozumowanie działa zgodnie z zasadą: widzę cię – więc istniejesz, nie widzę cię – wiec cię nie ma", czytamy na stronie Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. "Znikający z pola widzenia dziecka opiekun to dla niego sygnał, że danej osoby nie ma. A przy tym nie ma znaczenia, że jego mama lub tata przebywają w pomieszczeniu obok".
Dziecko traci wtedy poczucie bezpieczeństwa i odczuwa silny stres. Według Kerry Kelly Novick, psychoanalityczki dzieci i młodzieży, kontakt fizyczny jest potrzebny niemowlętom i małym dzieciom także do ustanowienia bezpiecznego stylu przywiązania oraz poczucia własnej odrębności: – Kontakt cielesny to nie tylko więź z drugą osobą – mówi Novick w "The New York Times". – Możemy stać się sobą – posiadać swoje własne ciała, umysły i uczucia – tylko wtedy, gdy pozostajemy w relacji i bliskiej więzi z kimś innym – tłumaczy.
źródła: instagram, nytimes.com, nct.org.uk, rodzice.fdds.pl
Czytaj także: https://mamadu.pl/145135,lek-separacyjny-i-histeria-dziecka-genialny-sposob-tej-mamy-dziala