"W ostatnich dniach wzrusza mnie troska o to, że uczennice i uczniowie nie będą mogli odrabiać przymusowych zadań domowych" – pisze Mikołaj Marcela i tym samym powinien zamknąć usta orędownikom edukacji starej daty. Idzie nowe, lepsze.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Autor książek, wykładowca, Mikołaj Marcela pisze w swoim ostatnim poście:
"W ostatnich dniach wzrusza mnie troska o to, że uczennice i uczniowie NIE BĘDĄ MOGLI odrabiać PRZYMUSOWYCH ZADAŃ DOMOWYCH. Do tego historie o tym, jak sami proszą o to, by móc coś porobić w domach, a teraz to będzie zabronione. I CÓŻ POCZĄĆ, TYLKO NA TYM STRACĄ...".
I trudno nie zgodzić się z jego słowami.
Kontynuuje równie celnie:
"I ja w sumie nie wiem, czy to wszystko na poważnie, czy nie, bo przecież nikt nikomu nie zabroni rozwiązać zadania, jeśli ten ktoś sam z siebie będzie chciał to zrobić, podobnie jak nikt nie zabroni nauczycielowi zobaczyć, jak komuś poszło to odrabianie, nie zabroni też udzielenia mu informacji zwrotnej. Bo niby dlaczego?".
I kończy fantastycznym postulatem, który powinien zamknąć wszelkie dyskusje:
"I koniec końców: skoro wszyscy głoszą słuszne postulaty autonomii szkół i nauczycieli, głośmy też postulaty większej autonomii dla młodych ludzi w systemie, ok? Dorzućmy jeszcze do tego postulat przestrzegania praw ucznia i dziecka, a wtedy naprawdę nie będziemy potrzebowali żadnych zakazów".
Zauważmy prawa, ponad obowiązki
Słyszę dokładnie, co chce powiedzieć Marcela. Podoba mi się, że nie boi się obrony ucznia, w żadnym momencie swojej zawodowej drogi. Gdyby choć mała część ludzi związanych z edukacją wyznawała podobne wartości, reprezentowała podobne postawy, rzeczywistość młodych ludzi wyglądałaby inaczej, lepiej.
Dlatego jestem zachwycona Barbarą Nowacką, jej nowym wglądem, jej potrzebnym głosem. Z oczami i sercem zwróconymi w stronę młodych ludzi, w stronę dzieci, które każdego dnia przekraczają szkolne progi.
Niech miną czasy ściśniętych przez lęk gardeł, żołądków. Spoconych dłoni, gonitwy myśli. Szkoła nie powinna być miejscem przetrwania. Szkoła powinna być miejscem tworzonym dla uczniów. A to oznacza ni mniej, ni więcej, tylko ponad wszystko, pełne uznanie ich praw i przywilejów.