logo
Fot. Pexels.com
Reklama.

"Nie mają wiele wspólnego z życiem"

Ann Hansen jest trenerką świadomego rodzicielstwa i orędowniczką domowej edukacji. Zdziera kolejne warstwy z klasycznych dróg edukacji po to, by pokazać ich prawdziwe oblicze, często niesłużące już ani dzieciom, ani rodzicom.

W jednym z najnowszych postów dzieli się ważnymi słowami:

"Jeśli szkoła nie służy twojemu dziecku, zrób wszystko, co w twojej mocy, aby znaleźć alternatywę. Zbyt wiele dzieci czuje się bezsilnymi, ponieważ nie mają połączenia z obecnymi doświadczeniami edukacyjnymi.

Tworząc doświadczenia zaprojektowane z myślą o twoim dziecku, będziesz obserwować, jak rozwija się i rośnie jego zdolność do uczenia się, ciekawość i wyobraźnia. Możliwości nauczania w domu są coraz większe. Może nadszedł czas, aby odkryć dla was nową ścieżkę".

W poście pisze więcej: "Tylko dlatego, że twoje dziecko mierzy się z problemami w szkole, nie oznacza, że będzie miało problemy w życiu. Standaryzowane testy, klucze programowe mają niewiele wspólnego z prawdziwym nauczaniem i potencjałem prawdziwego życia.

Twoje dziecko może czuć, że nie lubi się uczyć, ale tak naprawdę nie lubi szkoły. Twoje dziecko jest czymś znacznie więcej niż oceny. Upewnij się, że ono o tym wie. I miej świadomość, że jest o wiele więcej dróg edukacji niż ta klasyczna".

Szkolna trauma

Jest takie zdanie, którego nie lubię słyszeć w kontekście edukacji: "My chodziliśmy do szkoły i przeżyliśmy, więc kolejne pokolenia też przeżyją". Zawsze odpowiadam w sekundę: Czy naprawdę o przeżycie w szkole chodzi? Czy to nie nosi w sobie czegoś w rodzaju utrzymania głowy nad powierzchnią? Ledwo?

Szkoła to potężna część życia dziecka. To nie może być miejsce, w którym "da się przeżyć", to nie powinno być miejsce, które ma te dzieci w jakiś dziwny sposób "zahartować" na stres związany z życiem dorosłym. Jakież to krzywdzące stereotypy rządzą takim myśleniem!

Nie dość, że założenie tych przekonań jest takie, że szkoła musi wiązać się ze stresem, to jeszcze sednem ich jest wiara w to, że życie jest polem bitwy.

Nie zgadzam się ani z jedną tezą, ani z drugą. Nie chcę, by moja córka najpierw męczyła się w szkole, a potem walczyła w życiu ze strukturami, z nierównościami, z ubóstwem, brakiem tolerancji, szklanymi sufitami i własnymi demonami.

Można inaczej.

Czytaj także: