– Wiem, co robi moje dziecko, zanim ono samo mi o tym powie. Dla niektórych ludzi jest to przerażające i nieetyczne. Uważają, że odbieram dziecku wolność. Przykro mi, ale nie podzielam ich zdania – mówi Małgorzata, mama 11-letniej Gabrysi.
Reklama.
Reklama.
Pamiętacie brytyjską serię "Black Mirror"? To jedna z kultowych perełek ostatnich lat. Serial opowiada o negatywnym wpływie nowych technologii na nasze życie. Każdy odcinek opowiada inną historię, która trzyma w napięciu do ostatniej minuty. Bardzo charakterystycznym elementem fabuły jest to, że w każdym domu można zobaczyć jakiś czarny ekran – telewizor, tablet, smartfon, które odbijają codzienność XXI w.
Odcinek "Arkangel" opowiada o matce, która chce chronić swoje dziecko i decyduje się na eksperymentalny zabieg. Małej dziewczynce zostaje wszczepiony implant, dzięki któremu matka będzie mogła widzieć na tablecie dokładnie to, co widzi jej córka. Kobieta stopniowo zamyka córkę w bańce i kontroluje każdą chwilę jej życia. Wprawdzie to tylko serial, ale ta historia pokazuje, do jakiej obsesji może doprowadzić kontrola rodzicielska.
Zawsze wiem, co moje dziecko robi w szkole
Małgorzata jest mamą Gabrysi, która chodzi do piątej klasy. Kiedy zapisywała ją do szkoły podstawowej, na zebraniu rodziców padł pomysł, aby założyć prywatną grupę na Facebooku. Dzięki temu rodzice mogli wymieniać się informacjami: co trzeba przynieść na następny dzień, kiedy jest wycieczka klasowa lub ważna kartkówka. Jak dziecka nie było na lekcjach, wystarczyło napisać na grupie. Któryś z rodziców zawsze odpisał, co trzeba uzupełnić i czy jest jakaś praca domowa.
Trzeba przyznać, że to bardzo wygodny system. Oprócz wymiany informacji między rodzicami nauczycielki wrzucają na grupę również to, co dzieci robią na zajęciach. Jeśli są jakieś ciekawe warsztaty, wizyta gościa specjalnego, święta albo bal karnawałowy, na grupę trafią zdjęcia z danego dnia. Zdaniem Małgorzaty to świetny sposób, aby wiedzieć, co dzieci robią w szkole.
– Kiedy odbieram Gabrysię i ona zaczyna mi opowiadać, co tego dnia robiła w szkole, ja już wszystko wiem. Oczywiście nie mówię jej tego i z przyjemnością słucham, jak córka relacjonuje swój dzień – mówi Małgorzata.
Rodzina uważa, że kradnę córce prywatność
Małgorzata czuje się bezpiecznie, wiedząc, co robi jej dziecko. Nie uważa tego za formę kontroli rodzicielskiej. Po prostu chce być spokojna, że wszystko jest w porządku. Kiedy dzieci jadą na wycieczkę za miasto, przyjemnie jest oglądać, jak się bawią. Na podstawie takich zdjęć można też wywnioskować, czy dziecko jest lubiane przez rówieśników i czy uczestniczy we wspólnych aktywnościach. Niestety rodzina Małgorzaty nie podziela jej entuzjazmu. Zdaniem jej sióstr to czysta inwigilacja.
– Moja rodzina uważa, że jestem jak ta matka z serialu "Czarne lustro". Ich zdaniem kradnę córce prywatność i za bardzo ją kontroluję. Nie uważam jednak, abym robiła coś złego. Czy to źle, że chcę czuć się bezpiecznie? – żali się.
Historia z odcinka "Arkangel" to czysta fikcja. Mało prawdopodobne jest, aby można było kontrolować umysł i widzieć świat oczami dziecka. Co prawda takie kraje, jak Chiny znalazły sposób na inwigilację dzieci. ByteDance, właściciel serwisu TikTok, stworzył inteligentną lampkę, która pomaga uczniom w nauce, ale też przekazuje rodzicom informację, czy np. dziecko garbi się, siedząc przy biurku. To rzeczywiście jest przerażające, ale nie popadajmy w paranoję. Zwykła grupa rodzicielska na FB nie powinna być raczej powodem do niepokoju.