Mam dwoje dzieci w wieku przedszkolnym, a dokładniej dwóch synów. Każda mama przedszkolaka wie, że zimą dla dzieci – zaraz po spotkaniu z mikołajem – najważniejszym świętem jest bal przebierańców w placówce. Już we wrześniu słyszałam pierwsze rozmowy między dziećmi, za jakie postaci się przebiorą, kiedy wreszcie nastąpi ten magiczny dzień balu karnawałowego. U moich pociech termin ustalono na ostatni tydzień przed feriami, czyli w pierwszej połowie stycznia.
Chłopcy więc już pierwszego dnia po pójściu do placówki po przerwie świątecznej z podekscytowaniem poinformowali mnie, że za kilka dni odbędzie się długo przez wszystkich wyczekiwany bal przebierańców. Od chwili wyjścia z sali, kiedy pani przekazała nam informację o dacie balu, moje dzieci między sobą wymieniały pomysły na przebrania.
A potem ich mama doczytała na tablicy ogłoszeń, jak ma wyglądać bal karnawałowy i prawie dostała zawału, kiedy przeczytała zasady. Okazało się bowiem, że strój musi być zrobiony samodzielnie, najlepiej z elementami nadającymi się do recyklingu. Pierwszą moją myślą było oburzenie. Przecież nie posiadam zbyt wielkich zdolności krawiecko-plastycznych, jak ja przygotuję dzieciom przebrania? Tym bardziej że musimy wykonać dwa!
Naprawdę poczułam złość i frustrację, że przedszkole wymaga, żeby każdy rodzic miał czas i posiadał na tyle kreatywności, by zrobić samodzielne stroje. Ale wiecie co, po chwili sama siebie postawiłam do pionu. Przecież mnie mama i babcie też samodzielnie robiły stroje, kiedy chodziłam do przedszkola. W latach 90. nie było aż takich możliwości, jeśli chodzi o materiały i akcesoria papiernicze czy pasmanteryjne, a pamiętam, że miałam na balu piękne stroje wróżki, śnieżynki i czerwonego kapturka. Czyli da się to zrobić, trzeba tylko mieć trochę więcej chęci.
Pomyślałam więc, że kto, jak nie ja i podjęłam tę rękawicę. Najpierw ustaliłam z kilkulatkami, że robimy stroje samodzielnie, więc ich decyzja o wyborze stroju musi być podyktowana tym, że będą musieli pomóc w zrobieniu go. Stanęło na Myszce Mickey oraz Minionku. Bal jest dopiero w przyszłym tygodniu, a my już jesteśmy zwarci i gotowi, jeśli chodzi o przebrania. Najpierw wyszukaliśmy w sieci inspiracje na samodzielne stroje – polecam wam YouTube i Pinterest, to skarbnica pomysłów.
Razem poszliśmy do papierniczego i pasmanterii, wybraliśmy jedną z moich opasek, która będzie podstawą uszu myszki. Razem wycinaliśmy karton na uszy i filc na ozdoby, wspólnie wyszukaliśmy w ciucholandzie jaskrawożółty golf, czyli podstawę stroju Minionka. Okazało się, że cała rodzina miała niezły ubaw w tym przedsięwzięciu. Przebrania nie są idealne, ale są nasze. Kiedy będzie już po balu, być może podzielę się z czytelnikami zdjęciami przebrań. Tak wiecie, ku inspiracji ;-)