Pamiętam ten beztroski przedszkolny czas, gdy ferie zimowe nas nie obowiązywały. Nie jesteśmy fanami zimowych sportów, ale wiem, że dla znajomych narciarzy swoboda w wyborze dogodnego terminu była dużym plusem. Teraz gdy każdy z nas ma przynajmniej jedno dziecko w wieku szkolnym, sprawy się nieco skomplikowały.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W przerwie zimowej przede wszystkim chodzi o odpoczynek dla uczniów zmęczonych nauka w pierwszym semestrze. Przynajmniej teoretycznie, a jak jest w praktyce? Moja córka uczęszcza do klasy trzeciej. Do tej pory, zaliczając końcówkę pandemii i przymusowe izolacje, w sumie ferie nie robiły dla nas większej różnicy. Tegoroczne jeszcze się nie zaczęły, a już doprowadzają mnie do szału!
Pierwszy, czyli najgorszy
W Polsce ferie odbywają się w 4 turach z podziałem na województwa i każdego roku dla danych regionów wypadają inaczej w kolejce. W tym roku "szczęśliwie" nasze województwo wolne będzie miało już w połowie stycznia.
Grudzień był zdrowotną porażką. Najpierw pani nie było, a na zastępstwach dzieci zbyt wiele nie robiły, potem z kolei wychowawczyni nie pędziła z materiałem, bo nie było połowy klasy (w tym mojego dziecka). Nawet sprawdziany odwołała. Potem święta i przerwa do nowego roku. Nastąpiło dość spore rozprężenie, ale teraz dzieciaki muszą się na maksa spiąć. Ale jest tak nie tylko u nas w szkole.
Tylko dwa tygodnie
Pod hasłem, że "już za moment ferie" i mamy "tylko dwa tygodnie", widać, że nauczyciele chcą nadrobić absolutnie wszystko, bo przecież koniec pierwszego semestru wypada pod koniec stycznia (wcześniejsze ferie skracają ten termin).Sprawdzian goni sprawdzian i nawet ten przełożony jest teraz trochę wyzwaniem.
Patrząc na to wariactwo i zmęczenie dzieci, które po świątecznej przerwie zamiast wolnego startu mają młyn, zastanawiam się, czy ten "fantastyczny" pomysł na rotacyjne ferie zaczynające się w połowie stycznia jakkolwiek służy dzieciakom? Widzę, jak ciężko jest zarówno tym młodszym, jak i starszym uczniom, którzy muszą na szybko zaliczyć całą masę rzeczy.
Takie ferie to całkiem wygodne rozwiązanie dla osób prowadzących biznes turystyczny czy dla narciarzy, bo nie ma aż takiego tłoku na stokach. A dzieci? Czy to przypadkiem nie są ferie dla uczniów? Ja w tej rotacji nie dostrzegam dla nich absolutnie żadnych korzyści! Raczej nie ma szansy, by się to zmieniło. Pozostaje chyba tylko zacisnąć zęby, przetrwać najbliższy tydzień i się cieszyć, że to za rok ktoś inny dostanie ten najgorszy termin.
A wam się podoba taka rotacja? A może także dostrzegacie, że to potwornie męczy dzieciaki?