To historia przykładnego ojca, który tak bardzo troszczy się o swoją 2-miesięczną córeczkę, że aż daje żonie ultimatum. Jeśli dalej chce ubierać dziecko w ten sposób, proszę bardzo, ale on do zmiany pieluch ręki nie przyłoży. Tak, widzę w tym sporo troski. O siebie, bo na pewno nie o żonę i córkę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Dziś moja żona uznała, że nasza 8-tygodniowa córeczka uroczo wyglądałaby w jeansach. Nie mam pojęcia, skąd wzięły się te spodenki (większość ubranek mamy z drugiej ręki), ale jestem pewien, że osoba, która je zaprojektowała, nigdy nie widziała na żywo niemowlaka, już nie mówiąc o ubieraniu go.
Zakładanie córce tych spodni zajęło mi kilka dobrych minut. Po tej przeprawie wierzę, że mam już kwalifikacje, by stanąć do walki z aligatorem.
Powiedziałem żonie, że teraz to ona zajmuje się zmienianiem pieluch, a ona się tylko zaśmiała. Powiedziałem, że nie żartuję. Skoro chce mieć uroczo wyglądające niemowlę w jeansach, niech weźmie odpowiedzialność i zajmie się przewijaniem.
Mieliśmy rodzinny obiad w restauracji, ale udało mi się z niego wymigać. Fakt, musiałem kilka rzeczy ogarnąć, ale przede wszystkim chciałem uniknąć tego zamieszania ze spodniami i zmianą pieluchy.
Zanim żona wyszła, spakowałem do torby na pieluchy dodatkowy kombinezon dla małej, bo jestem pewien, że będzie go potrzebować".
Tata na medal?
Pierwsza myśl po przeczytaniu tego wpisu na Reddicie: co za przykładny ojciec, nie chce, żeby jego córeczka męczyła się w niewygodnych, sztywnych jeansach! Druga: hola, hola, ale przecież nie napisał nic o tym, że to jego dziecko się męczy. To on się męczy. Ba, ubieranie niemowlaka porównał do walki z aligatorem. W dodatku, zamiast wesprzeć swoją żonę w połogu i przejąć część obowiązków nad niemowlakiem, wymiguje się z rodzinnego spotkania, łaskawie pakując do torby ubranko na zmianę.
Podobnego zdania byli internauci. Pod postem pojawiło się kilkaset komentarzy i choć można wśród nich znaleźć słowa wsparcia, większość odnosi się do niedojrzałego podejścia ojca. Jasne, zakładanie niemowlakowi niewygodnych ubrań może i jest kiepskim pomysłem, to jednak robienie żonie na złość i celowe unikanie opieki nad dzieckiem jest jeszcze gorszym.
A to kilka "perełek" z komentarzy:
"Rety, chciałabym móc się wypisać z takich małych, rodzicielskich niedogodności. Wybacz, nie będę brać udziału w nocnikowaniu, po co się irytować. Bycie tatą musi być naprawdę miłe"
"Zakładanie spodni niemowlakowi musi być naprawdę trudne, w przeciwieństwie do porodu".
"Serio, zakładanie spodni jest aż takie trudne? No, chyba że wasza córka dostała Levisy z lat 50., które trzeba prać kamieniami (ang. stonewashing – przyp. red.), żeby materiał zmiękł".
Nie lubię generalizacji i szkodliwego (dla obu stron!) podziału, że mamusie są zawsze super, a tatusiowie są be. Jest w końcu wielu fantastycznych ojców, jak i wiele jest beznadziejnych matek. A jednak w tym konkretnym przypadku trudno się nie zgodzić ze zgryźliwymi komentarzami.