Pamiętam, gdy przed laty dowiedziałam się, że mam 3-latce kupić lalkę Monster High. Odmówiłam bez wahania, bo absolutnie nie przekonywał mnie ten prezent. Dziś z perspektywy mamy rozumiem, że modne są takie, a nie inne zabawki, ale czy to oznacza, że trzeba ślepo za tym podążać? W tamtym czasie fascynacja malucha laleczkami zombie była dla mnie zbyt słabym argumentem, by złamać swoje przekonania. Jestem nieczuła i krzywdzę w ten sposób dzieci (nie raz to usłyszałam)? Ja uważam, że wręcz przeciwnie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Takich sytuacji była cała masa. Innym razem usłyszałam prośbę o planszówkę. Ucieszyło mnie to na maksa, bo mam bzika na tym punkcie. Jednak, gdy dowiedziałam się, co to dokładnie ma być, zdębiałam. Okazało się, że dziecko widziało w reklamie jakieś migające efekty. Mama nie zainteresowała się nawet, co to jest. Gra byłą zdecydowanie zbyt trudna dla tego malucha, a i wiem, że to nie jest rodzina, która grywa w gry. Po co więc w ogóle taki upominek?
Wyjaśnienie jest zawsze jedno
"Bo dziecko chce" – nieraz słyszę takie tłumaczenie. Tylko że ja tego nie kupuję. Dla wielu osób prośba skierowana do mikołaja jest niepodważalna. Po pierwsze nie uważam, bym musiała kupować coś, co mi nie podoba, po drugie nie lubię kupowania czegoś, co wiem, że się absolutnie nie sprawdzi.
Ale taki prezent przecież ucieszy dziecko, prawda? Bardzo możliwe, ale warto się zastanowić, czy ta radość przypadkiem nie potrwa 5 minut, a potem przyjdzie rozczarowanie.
Jestem bardzo praktyczną osobą (czasem może zbyt praktyczną), nie lubię bubli i pierdół, ale także nie znoszę nietrafionych prezentów. Jednak jestem przekonana, że udany prezent w przypadku dziecka nie oznacza kupienia tego, co ono chce.
Udany prezent
Uważam, że pomysły kilkulatka zawsze powinny zawsze przejść przez filtr rodzica. Często chęć posiadania czegoś, wynika tylko i wyłącznie z tego, że pociecha zobaczyła coś w sklepie lub na ekranie telewizora. To my, rodzice, najlepiej znamy nasze dzieci, wiemy, co lubią i dlatego warto czasem krytycznie podejść do tych wszystkich pomysłów. Przeanalizować to, o co prosi dziecko i zastanowić się, czy warto.
Nie raz słyszałam, że to złe, bo skoro dziecko chce, to powinno dostać to. Na tym polega magia mikołaja, że brodacz spełnia wszystkie marzenia. Ale czy to na pewno są marzenia? Czy to nadal będzie taki superprezent, jeśli magia reklam i świąt pryśnie, a zabawka po 3 dniach wyląduje w kącie?
Ja wolę może ciut mniejszą radość dziecka podczas otwierania paczek i pewność, że to, co dostało, będzie sprawiało mu radość przez kolejne miesiące.