"W sieci, w telewizji i wszędzie wokoło widzę śliczne obrazki uśmiechniętych mam w świątecznych fartuszkach, które radośnie pieką pierniczki ze swoimi pociechami. Dlaczego to robicie matkom? Mnie na myśl o wpuszczeniu dzieci do kuchni tuż przed Bożym Narodzeniem wzbiera na mdłości" – skarży się nasza czytelniczka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"'Mamo, w ten weekend zróbmy razem pierniczki' – oświadczyła ostatnio moja latorośl, nie dając mi absolutnie żadnego wyboru. Jednak zamiast jej dziecięco entuzjazmu, poczułam ucisk w żołądku. Radosne rodzinne wypieki? Raczej tona brudnych naczyń, umazane lukrem szafki i blat, a także mąka i posypka do ciastek na podłodze... ja właśnie tak to widzę, moi drodzy marketerzy.
Już nie wyrabiam na zakrętach
Lista rzeczy, które muszę zrobić przed Bożym Narodzeniem, zdaje się nie mieć końca. Mam jeszcze kilka prezentów do kupienia, pakowania upominków nawet jeszcze nie zaczęłam.
Niby już zaplanowałam świąteczne menu, ale zupełnie nie miałam kiedy jechać do sklepu. Zazwyczaj rozkładam sobie tę 'przyjemność' na kilka pomniejszych tur. Tymczasem do świąt zostało zaledwie 10 dni. Każdy kolejny ucieknie w mgnieniu oka, a do załatwienia zostało jeszcze tyle spraw.
By o niczym nie zapomnieć, rozpisałam sobie zadania na każdy dzień... i robienie pierniczków jakoś nie mieści się w moim napiętym harmonogramie.
Zbyt wiele tych tradycji?
Kultywujemy całą masę świątecznych zwyczajów, a od kilku lat przekazy reklamowe wmawiają nam, że rodzinne pieczenie ciasteczek jest jednym z nich. 'Znajdź czas, by zwolnić i delektować się radosnym rodzinnym czasem'. Serio?
Ja nienawidzę wpuszczać dzieci do kuchni. To jeden wielki chaos! Zabawy na godzinę, a potem drugie tyle sprzątania. Ja naprawdę nie odczuwam frajdy we wspólnym gotowaniu czy pieczeniu. Ciekawe, ilu influencerów i marketerów 'bawi' się tak ze swoimi dziećmi?
Nie jestem Grinchem, ale to po prostu nie moja bajka. Atmosferę świąt można budować na wiele sposobów i nie odczuwam potrzeby, by dodatkowy bałagan był jednym z nich. Dzieci można zaangażować do pomocy w inny sposób, np. do ubierania choinki, robienia świątecznych kartek, czy innych ozdób.
Odpuścić karpia czy porządki?
W weekend planowałam zrobić generalne porządki, bo potem już nie będzie kiedy. W kuchni i tak już wystarczająco się dzieje. Na tydzień przed świętami szykuję już rzeczy, które można zamrozić czy zawekować.
Przecież, jeśli wpuszczę dzieci na robienie ciasteczek, to nie starczy mi czasu na inne rzeczy. Potem to ja będę padać na twarz, bo dzieci się trochę pobawiły i złapały świąteczny klimat. Litości, niech ktoś w końcu pomyśli o matkach!".