
Reklama.
"W tym roku święta odbywają się u nas. Razem z moimi rodzicami, teściową, moją siostrą i bratem męża będzie nas w sumie 11 osób. Cieszę się na spotkanie z nimi, ale do świąt jest jeszcze tydzień, a ja już jestem wykończona. Wszystko jest na mojej głowie, mam wrażenie, że nie opuszcza mnie stres i napięcie” – pisze Marta, mama 6 i 3-latki.
Mam wszystkiego dość
Już dwa tygodnie temu rozpoczęła sprzątanie domu, bo jej mama zawsze przyjeżdża do niej jak na inspekcję. Wyprała firanki, odkurzyła wszystkie mniej dostępne miejsca, starła kurze z szaf i wysokich półek.„Kilka dni temu zaczęłam już robić świąteczne zakupy, bo część potraw, jak pierogi i uszka chcę przygotować wcześniej. Muszę jeszcze kupić prezenty dla siostry i jej córki. Ze wszystkim jestem w niedoczasie, od rana do wieczora wciąż coś robię, przygotowuję, planuję.
Teraz jeszcze w domu są ze mną przeziębione córki, które ciągle coś chcą albo się kłócą. Raz już się popłakałam z tej bezsilności i pomyślałam wtedy, że mam już tego wszystkiego serdecznie dość” – pisze Marta.
Przyznaje wprost, że żałuje decyzji o świętach, organizowanych u nich lub przynajmniej powinna inaczej je zaplanować. Wzięła na siebie za dużo, a teraz ponosi tego konsekwencje.
To była zła decyzja
"Wszyscy przyjadą na gotowe, zrelaksowani, wypoczęci i tylko ja będę wymęczona sprzątaniem i gotowaniem. Mogłam powiedzieć rodzinie, że robimy święta składkowe i każdy przychodzi przynajmniej z jedną gotową potrawą. Mam trochę żal do rodziny, że nikt nie pomyślał, że ja, mama dwójki małych dzieci, mogę zwyczajnie nie dać rady z przygotowaniem tych świąt” – pisze Marta.Ma też oczywiście pretensje do siebie, że zabrakło mi asertywności i podjęła się tego wszystkiego sama.
"Powinnam domyślić się, że wzięłam sobie zbyt dużo na głowę. Teraz zamiast cieszyć się z Bożego Narodzenia i spotkania z rodziną, to te święta kojarzą mi się tylko ze zdenerwowaniem, pośpiechem, irytacją i bezsilnością" – dodaje Marta.
Może cię zainteresować także: 10 etapów świątecznej paniki. Sprawdź, na którym jesteś – my dobijamy do 5