Zachwyca mnie fakt, że dziś oferta kulturalna jest tak bogata. Można znaleźć coś ciekawego dla każdego bez względu na wiek odbiorcy: teatr, koncerty i różne wydarzenia. Nie brakuje również ciekawych propozycji dla najmłodszych. Szkoda tylko, że niektórzy rodzice nie dostrzegają, że "dla dzieci" nie oznacza dla wszystkich dzieci.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jako mieszanka stolicy bardzo się cieszę z tego, że mam ułatwiony dostęp do wszelkich atrakcji dla dzieci. Kina, teatry, przedstawienia, różne show i koncerty – jest w czym wybierać. Coś dla mniejszych i większych zawsze się znajdzie. Jednak jeśli chodzi o wydarzenia kulturalne, to dzielimy się na rodzinne podgrupy. Duża różnica wieku między dziewczynkami tego wymaga.
Każdy znajdzie coś dla siebie
Starsza córka bardzo szybko potrafiła się skupić na tym, co widzi na scenie i długo usiedzieć w miejscu. Pamiętam jak dziś, jak się denerwowała na przedszkolne wyjazdy do teatru. Skarżyła się na kolegów i koleżanki, którzy jej przeszkadzają. Młodsza latorośl nieco później dojrzała do takich atrakcji, ale już mogę dumnie stwierdzić, że moje 3,5-letnie dziecko od jakiegoś czasu spokojnie mogę zabierać na te "poważniejsze" spektakle.
Ostatnio wybrałyśmy się na muzyczne przedstawienie. Odbyło się one w sali widowiskowej pewnego domu kultury. Tak więc dość kameralne, ale już w klimacie prawdziwego teatru. Ze względu na charakter i długość przedstawienia spodziewałam się raczej przedszkolaków, jednak na sali było sporo maluszków takich około 2 roku życia i młodszych.
Trzeba wysiedzieć
Ciemna sala, głośny dźwięk i ponad godzina siedzenia może być nie lada wyzwaniem dla przedszkolaka, a co dopiero dla malucha. Tak jak myślałam, długo nie trzeba było czekać na efekt. Zaczęło się globalne kręcenie się dzieci w prawo i w lewo, bo za głośno, bo głodne, bo siku, bo pić... Jeden ojciec nawet pobiegł zrobić mleko modyfikowane w butelce ze smokiem! Trochę szok, ale i złość.
"Za głośno" – słyszę, jak marudzi chłopiec po prawej i zatyka uszy. "Boję się, chce na kolana" – wtóruję kilkulatek za nami. Choć te maluchy ewidentnie nie były w stanie skupić się na takiej atrakcji, to miałam wrażenie, że rodzice zapłacili za bilety i za wszelką cenę chcieli, by ich pociechy wysiedziały do samego końca. Nie zważając zupełnie na to, że ich dzieci się męczą, ale i przy okazji przeszkadzają innym.
Po co to było?
Ja wiem, że to było przedstawienie dla dzieci, jednak te także są mocno zróżnicowane. W wielu miejscach wystawiane są spektakle dla maluszków czy specjalne koncerty. Nie ma krzeseł, są poduszki i pełna swoboda, jest ciszej i jaśniej, i nikomu nie przeszkadza malec, który się kręci. Przed zakupem biletu zastanówcie się porządnie, czy aby na pewno to atrakcja odpowiednia dla waszego dziecka.
Jakoś brakuje mi wyrozumiałości w sytuacji, gdy rodzic na siłę chce uszczęśliwić dziecko teatrzykiem dla starszaków, choć jest na to jeszcze niegotowe. Szkoda mi maluchów, które zmuszane są do siedzenia w miejscu, bo to prosta metoda do zrażenia dziecka do takich wydarzeń. Ale żal mi także innych dzieci, które są zdolne do tego, by czerpać frajdę z wydarzenia, a ktoś im przeszkadza...