przedszkolaki
Coraz więcej przedszkoli decyduje się na zakup interaktywnego monitora. Fot. 123rf.com
REKLAMA

"We wrześniu mój synek rozpoczął naukę w przedszkolu. Ma prawie 4 lata, a pierwsze lata spędził ze mną w domu. Nie chodził do żłobka i to ja organizowałam mu zajęcia oraz zabawy. Nie jestem fanką telewizji i tabletów, ale też ich nie odmawiam dziecku. Uważam, że w umiarze nie zaszkodzą i mogą stanowić fajną rozrywkę. Jednak skąd takie zamiłowanie do multimediów u pań w przedszkolu?

Świetne przedszkole

W placówce, do której chodzi moje dziecko, nie ma puszczania bajek. Było to jasno zaznaczone na początku roku. Informacja ta ucieszyła mnie bardzo. Okazuje się jednak, że chyba posługuję się inną definicją 'oglądania telewizji' niż panie w przedszkolu.

Otóż każda sala wyposażona jest w spory ekran dotykowy. Ten nowoczesny multimedialny sprzęt ma wspomagać nauczycieli w procesie dydaktycznym. I choć brzmi to bardzo doniośle, to nie jestem do tego przekonana.

Początkowo nie miałam świadomości, jak często na ekranie puszczane są jakieś treści, bo syn opowiadał dość chaotycznie o koleżankach, posiłkach i placu zabaw. Teraz historie są bardzo spójne i wygląda na to, że nie ma dnia, by dzieci nie gapiły się w telewizor. Słysząc po raz kolejny, że lubi przedszkole, bo pani puszcza bajki, nie wytrzymałam. Poszłam się dowiedzieć, o co chodzi.

To świetne metody

Wychowawczyni wyjaśniła mi, że to nie bajki, a pomoce dydaktyczne i za każdym razem uruchomienie ekranu jest uzasadnione. Piosenki z angielskiego, by dzieci rozumiały tekst, gimnastyka, filmiki o ekologii i patriotyzmie, slajdy, prezentacje itp. Rozpływała się nad tym jak to nowinki technologiczne ułatwiają im pracę. Podkreślała, że dzieci także są zachwycone i bardzo skupione. Przekaz jest bardzo ciekawy, więc szybciej przyswajają wiedzę.

Nie mogę w to uwierzyć. Przecież jest tyle możliwości, by omówić temat bez używania ekranu. Takie postępowanie jedyne, czego uczy dzieci, to to, że treści absolutnie zawsze muszą być animowane i z dźwiękiem.

Zbyt nowocześnie

A co z książkami, zdjęciami, makietami, instrumentami? Wasze placówki też są takie 'nowoczesne', że zapomniały o tradycyjnych metodach nauczania. Dla mnie to pójście na totalną łatwiznę: odpalam i nie muszę się wysilać.

Zachodzę w głowę, jak myśmy się czegokolwiek mieli szansę nauczyć? U mnie na całe przedszkole był jeden kineskopowy telewizor, i to czarno-biały. Przez cztery lata mojej edukacji został włączony jedynie raz, gdy nasza koleżanka wystąpiła w 'Domowym przedszkolu'.

Z paniami wiele nie wskóram, bo większość rodziców jest zachwycona, że to taka nowoczesna placówka. Syn lubi dzieci i nauczycielki i nie chciałabym zmian, ale te metody absolutnie mi się nie podobają".

Czytaj także: