Przemoc nie musi oznaczać cielesnych kar, ran, zadawanych ciosów. Ma różne oblicza. Przemoc słowna, zniewaga, upokorzenie bolą równie mocno, dotyka intensywnie, pozostawia po sobie ślad. Przemocy położniczej nie widać, ale ona istnieje.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Gdy mąż poprosił o znieczulenie dla mnie, położna powiedziała, że poród boli i tak ma być".
"Weź się w garść kobieto, wcale cię aż tak nie boli, skurcze się nie piszą, więc nie przesadzaj, ja nie widzę z tobą tego rodzenia!".
"W momencie, gdy poprosiłam o znieczulenie, ton położnej, która była przy moim porodzie, zmienił się diametralnie oraz pojawiły się nieodpowiednie komentarze".
To tylko kilka wybranych cytatów z doświadczeń kobiet na porodówkach. Sytuacja z dostępnością znieczulenia jest niepokojąca. Nie to jednak jest najgorsze. To słowa krzywdzą najbardziej. To brak wsparcia i zrozumienia ze strony personelu medycznego.
Przedstawicielki Fundacji Rodzić po Ludzku, która od lat wspiera kobiety w okresie okołoporodowym, piszą:
"Wywalczyłyśmy w 2015 roku refundację znieczulenia zewnątrzoponowego. Ale jego dostępność to tylko teoria. W praktyce ta metoda łagodzenia bólu porodowego nie jest dostępna dla wszystkich kobiet, które jej potrzebują. Bez znieczulenia zewnątrzoponowego w 2022 roku rodziło 86% kobiet. Ile z nich chciało, a go nie dostało? Wiemy z historii, które do nas piszecie, że dla zbyt wielu z Was nie było ono osiągalne."
"Spójrz na nią"
"Partner rodzącej: Miała nadzieję, że uda się bez znieczulenia.
Położna: Spójrz na nią, nie ma szans".
To scena z windy, w której kuliłam się z bólu. Pierwszy poród, silne skurcze, po całej nocy pierwszej fazy porodu. Tak, myślałam, że może wystarczą alternatywne metody łagodzenia bólu, wsparcie, muzyka, kąpiel, masaż, piłka. Stąd słowa mojego partnera.
Wzrok położnej z tamtego momentu pamiętam do dzisiaj. Zniewaga, niesmak, jaki w nim widziałam, niemal obrzydzenie? Pogarda dla mnie za to, że mówię o swoim bólu? Że go manifestuję?
Mój poród był ogólnie dobrym doświadczeniem. Moja położna, która znała mnie wcześniej przez niemal połowę ciąży i została opłacona z naszych prywatnych środków, była jego najbardziej nieprzyjemnym elementem.
Jej brak uważności, troski, czułości.
Problem z brakiem znieczulenia jest realny. Osobiście myślę jednak, że to, co boli bardziej niż skurcze, to brak wsparcia drugiej kobiety. Kobiety, która miała być tam dla nas, która miała "wiedzieć", rozumieć, pomóc.
Szczerze zazdroszczę tym kobietom, którym szczęśliwie udało się zgromadzić wokół siebie wspierający krąg kobiet podczas porodu.
Całej reszcie, w tym sobie, współczuję i z czułością mówię: "Miałaś pełne prawo do bólu i do zrozumienia. Zostało ci odebrane".