Skarpety dla wujka, figurka dla babci, która kolekcjonuje porcelanowe żaby, elegancki zestaw herbat dla teściowej... Do tego zabawki, góra zabawek! Czas nerwowego poszukiwania prezentów dla członków bliższej i dalszej rodziny już się rozpoczął. Jakby mieli mało nerwów, rodzice często słyszą w tym okresie jedno pytanie: "A co Amelka (tu podstaw imię swojego dziecka) chciałaby od nas dostać?". O tym kłopotliwym trendzie napisała użytkowniczka forum Reddit.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Przysięgam, w tym roku jestem już na skraju wytrzymałości. Co roku od kilku dobrych lat moi rodzice i teściowie zrzucają na mnie odpowiedzialność za wybór prezentów świątecznych dla wnuków. Przez jakiś czas mi to nie przeszkadzało, bo przynajmniej miałam pewność, że żaden prezent się nie powtórzy czy coś. Dziadkowie mówili mi, co chcieliby kupić, a ja uzgadniałam z moimi dziećmi, czy w ogóle tego chcą, a potem potwierdzałam albo sugerowałam dziadkom coś innego.
To się sprawdzało, bo dzieciaki dostawały to, na czym naprawdę im zależało, a dziadkowie najwyraźniej i tak nie mieli ochoty, by poznać wnuki albo zapytać... Teraz kiedy moje dzieci są starsze i nie chcą już żadnych zabawek, czuję, że doszłam do ściany i nie wiem, co powinnam zrobić" – zaczyna swój post anonimowa użytkowniczka Reddita, mama nastolatków.
Rodzice wyręczają dziadków
W tym roku również dostała SMS-a z prośbą, by podesłała teściom listę prezentów dla siebie, swojego męża i dzieci. Choć chciałaby odpowiedzieć: "Nic nie chcę, a dzieci zapytajcie sami", czuje, że w ten sposób naraziłaby się teściom i zburzyła ustalony przed laty porządek.
Dodała, że dziadkowie jej dzieci to w gruncie rzeczy świetni ludzie i nigdy nie ograniczała im kontaktu z wnukami, jednak czuje, że w kwestii świątecznych prezentów powinna w końcu postawić granicę. Zastanawia się jednak, czy na to nie jest już za późno.
W dalszej części wpisu internautka dała upust frustracji, nawiązując do dyskusji w sieci, w którą się wcześniej zaangażowała.
"Moje dzieci mają telefony, co więcej, mieszkamy całkiem blisko teściów, a oni i tak zawsze zachowywali się tak, jakby aranżowanie jakichś spotkań między nimi a wnukami było moim obowiązkiem. Nigdy nie prosiłam, żeby zastępowali im rodziców, tylko po prostu poświęcili im trochę czasu. A potem i tak to oni są pierwszymi, którzy chwalą się swoimi wnukami na Facebooku" – pisze rozgoryczona.
Odpowiedzialność, jak zawsze, spada na kobiety
Internauci podrzucili autorce wpisu kilka pomysłów, jak rozwiązać kwestię prezentów – np. zasugerowali, by dzieci stworzyły listy wymarzonych upominków na Amazonie albo żeby powiedziała teściom i rodzicom, aby w tym roku kupili wnukom karty podarunkowe. Poza konkretnymi radami w komentarzach można też znaleźć wiele słów wsparcia i zrozumienia dla mamy.
Forumowicze zwrócili uwagę, że to rola, która bardzo często spada na kobiety, matki. Te początkowo chętnie ją przyjmują, by dopiero po kilku (a czasem kilkunastu) latach stracić cierpliwość i dać upust swojej frustracji. Czasem trudno jednak się z tego wyrwać.
Na pocieszenie: jedna z użytkowniczek forum napisała, że w tym roku jej mama poprosiła o listę prezentów dla swojego prawie-byłego-zięcia (autorka komentarza się rozwodzi). Jeśli więc w tym roku znów przytłoczy cię natłok pytań o dziecięce prezenty czy wymagań, by wyręczać kogoś w ich zakupie – cóż, zawsze mogło być gorzej! Marne pocieszenie to wciąż pocieszenie.